Przejechałem Syreną 104 z roku 1967 ponad 126 000 km. Sprzedałem ją z tymi przegubami które zamontowano w FSO w Warszawie. Cała tajemnica tkwi w dobrym ustawieniu przegubu równobieżnego w stosunku do przegubu kardana. W przegubach ważne jest ustawienie prędkości kątowej , aby różnice prędkości kątowej każdego przegubu się niwelowały wzajemnie a nie wzmacniały. Kolejnym problemem było smarowanie. System smarowania przez wciskanie smaru nie do miecha a do tarczy, powodował braki smarowania. Po zamontowaniu smarownicy w samym miechu gumowym, smar docierał do właściwych miejsc i pozwalał na wieloletnią eksploatację bez przykrych niespodzianek. Jako dwudziestoparolatek nie jednokrotnie wciskałem gaz do podłogi, choć koła były ustawione pod kątem. Po wielu latach i wielu różnych samochodach , Syrenę wspominam jako samochód niezawodny i wygodny jak na owe czasy. Tylko ktoś bez rozumu może porównywać Syrenę ze współczesnymi samochodami, a w porównaniu z samochodami z lat 60, 70 tych, nie była aż tak zacofana. Błędem było utrzymanie produkcji nie zmienionej przez długie lata, aż do lat 80 tych.
Dobrze poczytać o doświadczeniach innych ludzi. Ja wiem, że były liczne przypadki pękania w fabrycznie zmontowanych Syrenach. W końcu w FSO powinni wiedzieć jak ustawiać przeguby i robić to jak trzeba. Smar jak był zbyt gęsty to nie dochodził wszędzie i nie smarował, a jak się wpuściło rzadszy to szybko wyciekał przez kiepskie uszczelnienia i też nie było smarowania 😄
Pracowałem w Polmozbycie i na syrenkach zjadłem zęby, w Tamtych czasach składało się samochody z części t.z składaki i tak naprawdę nie miałem większych problemów z przegubami poz luzami .Cały problem przegubów było nie prawidłowe zgrania przegubu z przegubem krzyżowym podczas skręceniem do nieprawidłowości zgrania oporu pękały - pomijając oczywiście ze pomimo dobrego zgrania wykonanie przegubów przez różne zakłady rzemieślnicze które produkowały i były badziewiaste i pękały . Z tego co pamiętam bodajże przeguby z z etykietą Polmot były oryginalne i działały . Pozdrawiam kolegę prowadzącego i dziękuje za nostalgiczne wspomnienia o badziewiastej konstrukcji tamtych czasów w których mieliśmy okazje żyć.
Jest jeszcze trzecie rozwiązanie które było stosowane w czasach świetności Syreny i jak tak miałem w mojej. Tj. w miejscu tych przegubów założyłem krzyżaki. Te same co wewnętrzne. Efekt był taki, że mogłem skręcić kołami i ruszyć z impetem i tak ponad 100 tys km przejechałem.
Ja o tym wiem ale nie wspomniałem bo krzyżaki nie są homokinetyczne i nie nadają się przy kołach. Żaden producent nie stosował krzyżaków w tym miejscu. To znaczy do jazdy na wprost nadają się ale po skręceniu kół nierówno napędzają koła. Nie wiem jak to było, że ci co je założyli na to nie zwracali uwagi.
Jeździłem Syrenką kilka lat i nigdy nie złamałem przegubu, warunek dobrze ustawić w stosunku do krzyżaków przy skrzyni. Ostatni rok mojej przygody z Syrena to namówiony zostałem przez kolegę na zmianę tych oryginalnych na przeguby krzyżakowe od maszyn żniwnych (snopowiązałki), nabyłem za niewielkie pieniądze taki zestaw zamienny i ... inna jazda, chociaż promień skrętu był większy. Zmieniłem też zwrotnice na łożyskowane i ster kręcił się nawet zbyt lekko. Dokładnie już nie pamiętam, ale też był to taki zestaw dedykowany do zmiany. Potem już przestałem nią jeździć i "poszła do ludzi". Wiem że jeszcze nowy właściciel jeździł nią kilka lat.
@@dwusuwfan5118 Teoretycznie się nie nadają, a były gotowe zestawy, podobnie jak zestawy łożyskowanych zwrotnic i były to zestawy dedykowane do syren i wartburga. Ja co prawda miałem cały zespół napędowy przełożony z wartburga i ta większa niewiele pojemność robiła robotę !!!. Tak jak piszą inni niewielu wiedziało jak ustawić homokinetyk względem krzyżakowego dlatego rwało przeguby. Ja zamiast gaźników miałem pod koniec zabaw w tuning syreny 105L zamontowany wtrysk od skutera na każdy cylinder to dopiero była różnica. Ap-ropo pompy paliwa to oryginalna miała szklany górny kielich a to co masz zanotowane to właśnie rzemieślnicza pompa z której zaworkami były wieczne problemy!
@@dwusuwfan5118 to nie było w miejsce homokinetycznych. Montaż krzyżaków polegał wymianie całości, razem z czopem i półosią. Kupiłem taki zestaw "naprawczy" od ludzi, którzy się tym zajmowali (z Fabryki maszyn żniwnych w Poznaniu). Dotyczyło to też zwrotnic. Inna jazda polegała na pewnej i bezawaryjnej jeździe. Nie martwiłem się ze może mi pęknąć. Można nawet było bez obawy zabuksować kołami w miejscu. Problem jedyny to większy promień skrętu.
Niestety ale w Wartburgu 1000 z 1963 roku też pękały nam przeguby. Moje osiemnaście lat z nogą na pedale gazu robiło swoje. 😁 Ponieważ był to problem wielu kolegów taty, to wykonali w drugiej połowie lat 70 serię tych przegubów z dobrych materiałów w narzędziowni ŁZR Fonica na fuchę dla siebie (Syreniarze i Wartburgowcy). Każdy z zainteresowanych coś wnosił: a to materiał, obróbkę na poszczególnych maszynach, ktoś i inżynierów zrobił rysunki itd. Po wymianie przegubów na "fonikowskie" skończył się problem ich pękania. Ale wtedy ukręcił się wałek wyjściowy ze skrzyni biegów. Coś musi puścić, czyli najsłabsze ogniwo. Oczywiście wymiana wałka odbyła się na poboczu ruchliwego skrzyżowania w Łodzi. 😁 Później już się nauczyliśmy, że zakręty należy pokonywać na odpuszczonym gazie i problem się skończył.
Myślę, że nie pękną jak się jest doświadczonym kierowcą, a nie młodzikiem świeżo po egzaminie na prawo jazdy i każdy zakręt zachęcał do dodania gazu. Pamiętam, że zawias frezowano ze stali NC 10 lub 11. Tato kupił Warczyburga, żeby przypomnieć sobie jazdę autem. A czekaliśmy wtedy na odbiór Zaporożca. Stwierdził, że lepiej uszkodzić tani używany pojazd niż taką nówkę. Tani był przy kupnie, potem był remont kapitalny silnika, sprzęgła, gaźnika, hamulców, układu elektrycznego, naprawa karoserii z lakierowaniem... itd. Podejrzewam, że zawiasy mogły pęknąć ze względu na ich zużycie; wtedy auto miało już ponad 10 lat. Gratuluję pasji. A gaźniki to kopie lub licencja Binga.
@@tombouu wartburgowskie są identyczne jak syrenowskie. Różnią się tylko materiałem i jakością wykończenia. Przegub wartburgowski ma pozaokraglane wszystkie krawędzie. Syrenowski jest kanciasty i ostry oraz zrobiony z gównolitu. Oczywiście cały czas mówię o homokinetykach z wartburga 311 i 312, nie mylić z późniejszymi modelemi bo tam to są już normalne przeguby rzeppa jak w każdym współczesnym samochodzie.
@@KK-ft7mv jak to oryginalny jest z gownolitu skoro dużo użytkowników chwali się że jeżeli był tylko dobrze ustawiony względem krzyżaków w skrzyni biegów to nie mieli z nimi żadnych problemów. Oczywiście warunkiem było nie dodawanie gwałtownie gazu nie ruszanie z piskiem przy skręconych kołach. Ale przecież nawet współczesnym autem tak się nie jeździ. Jeśli tylko się go normalnie szanuję. Więc może te przeguby nie były tak całkiem z gówno litu oryginalne z syreny tylko były fatalnie niedbale założone, oraz samo użytkowanie auta dalekie było od zdrowego rozsądku...
@@tombouu no niestety jako doświadczony użytkownik syreny muszę cię rozczarować. Niestety ale oryginały są z gównolitu. Nie ma znaczenia, że są założone poprawnie. Jedne pękają szybko inne później ale tak czy siak pękną. Fabrycznie, a przynajmniej książkowo były fosforanowane powierzchniowo, półosie również. Niestety zazwyczaj wpust (część płaska półosi) wchodzący do przegubu i powierzchnia przegubu współpracująca ze wpustem, są rozj@#£& jak guma w gaciach, co świadczy o fatalnej jakości materiałów i ich utwardzenia. O wyrobach rzemieślniczych to już nawet nie ma co gadać bo to robili chyba ze stali konstrukcyjnej bez żadnego utwardzania. Szkoda czasu to to zakładać i półosi też szkoda. Co do skręcania i ruszania nawet z piskiem opon uwierz mi na wartburgowskich możesz śmiało to robić i prędzej półoś pęknie niż przegub. Swoją drogą trabant 601 ma również homokinetyki jak w syrenie/wartburgu tylko lekko mniejsze wymiarowo. Posiadam takiego trabanta od nowości w rodzinie, a nigdy nawet tam nikt nie zaglądał. Nawet osłony są jeszcze oryginalne, a trabant swoje przeżył i nigdy nie był traktowany ulgowo.
@@tombouu jeszcze mi się przypomniał przypadek kolegi mojego taty, który miał syrenę 105lux w latach 80tych. Syrena miała taką wadę fabryczną, że zawsze ścinało kołki/zawleczki mocujące przegub w lewym kole. Właściciel zawsze miał woreczek nowych kołków w bagażniku i nawet nie zakładał osłony przegubu żeby móc szybko włożyć nowy, nawet na drodze. Podejrzewam, że fabrycznie musiało coś być źle wyważone lub zgięte i to powodowało mikro zginanie owego kołka, a w konsekwencji jego pękanie.
Z tymi homokinetykami nie jest tak źle. Ludzie poprostu źle je montowali. Nie ustawiali ich dobrze względem ktzyżaków przy skrzyni. Ja jeździłem syrenką i robiłem zrywy. Kręciłem kółka na wstecznym na skręconych kołach i nigdy nie urwałem przegubu. Więc nie są takie złe. Wiadomo że po paru latach takiegoż używania były wytarte bardzo ale do końca jeździły.
Mam trzy dwusuwowe Saaby, jeden eksploatowany bez litości w próbach sportowych na rajdach od kilkunastu lat. Nie wiem, że mam przeguby homokinetyczne, oleum raz na czas w manszety i auto nigdy nie zawiodło
No cóż, stal i technologia szwedzka do dziś robi robotę. Niestety nie można tego powiedzieć o PRLowskich produktach. Ale SAAB na początku lat 60-tych przeszedł na przeguby kulowe. Nie jestem pewien, ale być może ostatnie dwusuwowe modele 96 miały już kulowe.
Jeżdżąc dużo Syreną przerobiłem sobie przeguby od volkswagena zewnętrzne tak samo jak i wewnętrzne i spokój. Ważne w homokinetykach było ustawienie je względem krzyżaków wewnętrznych. A jeśli chodzi przeguby z półosiami z firmy z Tor... to szału nie robią, widziałem technologię złożenia takiego kompletu, czop odpadł przy pierwszym zamieleniu koła. Ja na swoich wytarłem już jeden komplet opon 😃 i chodzą. U mnie na kanale widać taki komplet przerobionych przegubów.
@@dwusuwfan5118 czop zewnętrzny od Syreny spawany do przegubu zewnętrznego od vw trochę w innej technologi niż firma z Torunia ( według mojego projektu) do tego półoś od vw skracana na odpowiednią długość i dołożony do tego przegub wewnętrzny od vw z czopem od krzyżaka oczywiście z luzem pracującego wahacza w Syrenie. Wszystko śmiga jak ta lala od wielu tysięcy kilkometrów. Wszystko spawane tigiem. Na moim kanale Remont Syreny R20 widać ramę i przeguby w komplecie
@@dwusuwfan5118 spawane normalnie tigiem tylko wszystko odpowiednio zatoczone na wcisk, najgorzej zatoczyć przegub zewnętrzny i wewnętrzny bo normalnie metal jak szkło
Co za bzdura to co pan mówi że w innych przegubach nie jest spełniony warunek, że prawa część idzie z inną prędkością niż lewa. Czyli co, jest przekładnia ? Niech pan to zademonstruje ne filmie
Wszystko to kopia z DKW ,silnik i skrzynia też,niestety materiały w syrenie były kiepskie,wartburg lepiej bo przejęli dokładną dokumentację DKW oraz maszyny ,oczywiście nie dorównywały jakością do pierwowzoru ale mimo to lepsze niż w naszej produkcji,chociaż jak by jeszcze dano nam możliwość prob to myślę że nasze materiały byly by nie gorsze😊
Przejechałem Syreną 104 z roku 1967 ponad 126 000 km. Sprzedałem ją z tymi przegubami które zamontowano w FSO w Warszawie. Cała tajemnica tkwi w dobrym ustawieniu przegubu równobieżnego w stosunku do przegubu kardana. W przegubach ważne jest ustawienie prędkości kątowej , aby różnice prędkości kątowej każdego przegubu się niwelowały wzajemnie a nie wzmacniały. Kolejnym problemem było smarowanie. System smarowania przez wciskanie smaru nie do miecha a do tarczy, powodował braki smarowania. Po zamontowaniu smarownicy w samym miechu gumowym, smar docierał do właściwych miejsc i pozwalał na wieloletnią eksploatację bez przykrych niespodzianek. Jako dwudziestoparolatek nie jednokrotnie wciskałem gaz do podłogi, choć koła były ustawione pod kątem. Po wielu latach i wielu różnych samochodach , Syrenę wspominam jako samochód niezawodny i wygodny jak na owe czasy. Tylko ktoś bez rozumu może porównywać Syrenę ze współczesnymi samochodami, a w porównaniu z samochodami z lat 60, 70 tych, nie była aż tak zacofana. Błędem było utrzymanie produkcji nie zmienionej przez długie lata, aż do lat 80 tych.
Dobrze poczytać o doświadczeniach innych ludzi. Ja wiem, że były liczne przypadki pękania w fabrycznie zmontowanych Syrenach. W końcu w FSO powinni wiedzieć jak ustawiać przeguby i robić to jak trzeba. Smar jak był zbyt gęsty to nie dochodził wszędzie i nie smarował, a jak się wpuściło rzadszy to szybko wyciekał przez kiepskie uszczelnienia i też nie było smarowania 😄
Pracowałem w Polmozbycie i na syrenkach zjadłem zęby, w Tamtych czasach składało się samochody z części t.z składaki i tak naprawdę nie miałem większych problemów z przegubami poz luzami .Cały problem przegubów było nie prawidłowe zgrania przegubu z przegubem krzyżowym podczas skręceniem do nieprawidłowości zgrania oporu pękały - pomijając oczywiście ze pomimo dobrego zgrania wykonanie przegubów przez różne zakłady rzemieślnicze które produkowały i były badziewiaste i pękały . Z tego co pamiętam bodajże przeguby z z etykietą Polmot były oryginalne i działały . Pozdrawiam kolegę prowadzącego i dziękuje za nostalgiczne wspomnienia o badziewiastej konstrukcji tamtych czasów w których mieliśmy okazje żyć.
Mi się zdarzyło wiele, ścinanie zawleczek w sworzniach i wyłamanie kuli w czopie. świetny materiał !
Jest jeszcze trzecie rozwiązanie które było stosowane w czasach świetności Syreny i jak tak miałem w mojej. Tj. w miejscu tych przegubów założyłem krzyżaki. Te same co wewnętrzne. Efekt był taki, że mogłem skręcić kołami i ruszyć z impetem i tak ponad 100 tys km przejechałem.
Ja o tym wiem ale nie wspomniałem bo krzyżaki nie są homokinetyczne i nie nadają się przy kołach. Żaden producent nie stosował krzyżaków w tym miejscu. To znaczy do jazdy na wprost nadają się ale po skręceniu kół nierówno napędzają koła. Nie wiem jak to było, że ci co je założyli na to nie zwracali uwagi.
Jeździłem Syrenką kilka lat i nigdy nie złamałem przegubu, warunek dobrze ustawić w stosunku do krzyżaków przy skrzyni. Ostatni rok mojej przygody z Syrena to namówiony zostałem przez kolegę na zmianę tych oryginalnych na przeguby krzyżakowe od maszyn żniwnych (snopowiązałki), nabyłem za niewielkie pieniądze taki zestaw zamienny i ... inna jazda, chociaż promień skrętu był większy. Zmieniłem też zwrotnice na łożyskowane i ster kręcił się nawet zbyt lekko. Dokładnie już nie pamiętam, ale też był to taki zestaw dedykowany do zmiany. Potem już przestałem nią jeździć i "poszła do ludzi". Wiem że jeszcze nowy właściciel jeździł nią kilka lat.
Krzyżaki nie nadają się w miejsce homokinetycznych. Na czym polegała ta "inna jazda" z krzyżakowymi?
@@dwusuwfan5118 Teoretycznie się nie nadają, a były gotowe zestawy, podobnie jak zestawy łożyskowanych zwrotnic i były to zestawy dedykowane do syren i wartburga.
Ja co prawda miałem cały zespół napędowy przełożony z wartburga i ta większa niewiele pojemność robiła robotę !!!.
Tak jak piszą inni niewielu wiedziało jak ustawić homokinetyk względem krzyżakowego dlatego rwało przeguby.
Ja zamiast gaźników miałem pod koniec zabaw w tuning syreny 105L zamontowany wtrysk od skutera na każdy cylinder to dopiero była różnica.
Ap-ropo pompy paliwa to oryginalna miała szklany górny kielich a to co masz zanotowane to właśnie rzemieślnicza pompa z której zaworkami były wieczne problemy!
@@dwusuwfan5118 to nie było w miejsce homokinetycznych. Montaż krzyżaków polegał wymianie całości, razem z czopem i półosią. Kupiłem taki zestaw "naprawczy" od ludzi, którzy się tym zajmowali (z Fabryki maszyn żniwnych w Poznaniu). Dotyczyło to też zwrotnic. Inna jazda polegała na pewnej i bezawaryjnej jeździe. Nie martwiłem się ze może mi pęknąć. Można nawet było bez obawy zabuksować kołami w miejscu. Problem jedyny to większy promień skrętu.
PS. Może ktoś przeczyta to , z tych co to robili lub stosowali w swoich Syrenkach może potwierdzą.
Niestety ale w Wartburgu 1000 z 1963 roku też pękały nam przeguby. Moje osiemnaście lat z nogą na pedale gazu robiło swoje. 😁
Ponieważ był to problem wielu kolegów taty, to wykonali w drugiej połowie lat 70 serię tych przegubów z dobrych materiałów w narzędziowni ŁZR Fonica na fuchę dla siebie (Syreniarze i Wartburgowcy). Każdy z zainteresowanych coś wnosił: a to materiał, obróbkę na poszczególnych maszynach, ktoś i inżynierów zrobił rysunki itd. Po wymianie przegubów na "fonikowskie" skończył się problem ich pękania. Ale wtedy ukręcił się wałek wyjściowy ze skrzyni biegów. Coś musi puścić, czyli najsłabsze ogniwo. Oczywiście wymiana wałka odbyła się na poboczu ruchliwego skrzyżowania w Łodzi. 😁 Później już się nauczyliśmy, że zakręty należy pokonywać na odpuszczonym gazie i problem się skończył.
To ciekawe. Trochę to złe wiadomości dla mnie bo ja mam 2 przeguby od Wartburga i myślałem, że mogę być spokojny, że one nigdy nie pękną 😁
Myślę, że nie pękną jak się jest doświadczonym kierowcą, a nie młodzikiem świeżo po egzaminie na prawo jazdy i każdy zakręt zachęcał do dodania gazu. Pamiętam, że zawias frezowano ze stali NC 10 lub 11. Tato kupił Warczyburga, żeby przypomnieć sobie jazdę autem. A czekaliśmy wtedy na odbiór Zaporożca. Stwierdził, że lepiej uszkodzić tani używany pojazd niż taką nówkę. Tani był przy kupnie, potem był remont kapitalny silnika, sprzęgła, gaźnika, hamulców, układu elektrycznego, naprawa karoserii z lakierowaniem... itd. Podejrzewam, że zawiasy mogły pęknąć ze względu na ich zużycie; wtedy auto miało już ponad 10 lat. Gratuluję pasji. A gaźniki to kopie lub licencja Binga.
Przecież chyba nawet instrukcja obsługi o tym pisała
U siebie w syrenie też mam homokinetyki z wartburga. Wszystko pasuje pług and play. Po wymianie zero problemów, można zapomnieć o przegubach.
Ale nie ma to jak oryginał, oryginalna myśl techniczna..
@@tombouu wartburgowskie są identyczne jak syrenowskie. Różnią się tylko materiałem i jakością wykończenia. Przegub wartburgowski ma pozaokraglane wszystkie krawędzie. Syrenowski jest kanciasty i ostry oraz zrobiony z gównolitu. Oczywiście cały czas mówię o homokinetykach z wartburga 311 i 312, nie mylić z późniejszymi modelemi bo tam to są już normalne przeguby rzeppa jak w każdym współczesnym samochodzie.
@@KK-ft7mv jak to oryginalny jest z gownolitu skoro dużo użytkowników chwali się że jeżeli był tylko dobrze ustawiony względem krzyżaków w skrzyni biegów to nie mieli z nimi żadnych problemów. Oczywiście warunkiem było nie dodawanie gwałtownie gazu nie ruszanie z piskiem przy skręconych kołach. Ale przecież nawet współczesnym autem tak się nie jeździ. Jeśli tylko się go normalnie szanuję. Więc może te przeguby nie były tak całkiem z gówno litu oryginalne z syreny tylko były fatalnie niedbale założone, oraz samo użytkowanie auta dalekie było od zdrowego rozsądku...
@@tombouu no niestety jako doświadczony użytkownik syreny muszę cię rozczarować. Niestety ale oryginały są z gównolitu. Nie ma znaczenia, że są założone poprawnie. Jedne pękają szybko inne później ale tak czy siak pękną. Fabrycznie, a przynajmniej książkowo były fosforanowane powierzchniowo, półosie również. Niestety zazwyczaj wpust (część płaska półosi) wchodzący do przegubu i powierzchnia przegubu współpracująca ze wpustem, są rozj@#£& jak guma w gaciach, co świadczy o fatalnej jakości materiałów i ich utwardzenia. O wyrobach rzemieślniczych to już nawet nie ma co gadać bo to robili chyba ze stali konstrukcyjnej bez żadnego utwardzania. Szkoda czasu to to zakładać i półosi też szkoda. Co do skręcania i ruszania nawet z piskiem opon uwierz mi na wartburgowskich możesz śmiało to robić i prędzej półoś pęknie niż przegub. Swoją drogą trabant 601 ma również homokinetyki jak w syrenie/wartburgu tylko lekko mniejsze wymiarowo. Posiadam takiego trabanta od nowości w rodzinie, a nigdy nawet tam nikt nie zaglądał. Nawet osłony są jeszcze oryginalne, a trabant swoje przeżył i nigdy nie był traktowany ulgowo.
@@tombouu jeszcze mi się przypomniał przypadek kolegi mojego taty, który miał syrenę 105lux w latach 80tych. Syrena miała taką wadę fabryczną, że zawsze ścinało kołki/zawleczki mocujące przegub w lewym kole. Właściciel zawsze miał woreczek nowych kołków w bagażniku i nawet nie zakładał osłony przegubu żeby móc szybko włożyć nowy, nawet na drodze. Podejrzewam, że fabrycznie musiało coś być źle wyważone lub zgięte i to powodowało mikro zginanie owego kołka, a w konsekwencji jego pękanie.
Za dzieciaka uwielbialiśmy zrywy syreną, im dluzszy tym lepszy ale te ixh krzyżaki były straszne, szybko się urywały.
Mieliśmy 2 syrenki ale nigdy nie było większego problemu z tymi przegubami no poza luzami😊😊😊😊 pozdrawiam
Z tymi homokinetykami nie jest tak źle. Ludzie poprostu źle je montowali. Nie ustawiali ich dobrze względem ktzyżaków przy skrzyni. Ja jeździłem syrenką i robiłem zrywy. Kręciłem kółka na wstecznym na skręconych kołach i nigdy nie urwałem przegubu. Więc nie są takie złe. Wiadomo że po paru latach takiegoż używania były wytarte bardzo ale do końca jeździły.
Jezdzilem królowa przez 28 lat i nie miałem ani jednej awarii a byłem nawet w Bułgarii jedna zasada w zakręcie łagodnie z gazem
Mam trzy dwusuwowe Saaby, jeden eksploatowany bez litości w próbach sportowych na rajdach od kilkunastu lat. Nie wiem, że mam przeguby homokinetyczne, oleum raz na czas w manszety i auto nigdy nie zawiodło
No cóż, stal i technologia szwedzka do dziś robi robotę. Niestety nie można tego powiedzieć o PRLowskich produktach. Ale SAAB na początku lat 60-tych przeszedł na przeguby kulowe. Nie jestem pewien, ale być może ostatnie dwusuwowe modele 96 miały już kulowe.
@@dwusuwfan5118 dopiero w 1967 roku
Polska syrenka 😂😂😂.Zerżnięta z Wartburga....
Wystarczyło zastąpić sworznie śrubą o twardości 10.9 dobrze dokręcić i to zabezpieczało przegub przed rozerwaniem.
@@andyw6131 śruba to nie jest dobry pomysł.
👍👍👍
Jeżdżąc dużo Syreną przerobiłem sobie przeguby od volkswagena zewnętrzne tak samo jak i wewnętrzne i spokój. Ważne w homokinetykach było ustawienie je względem krzyżaków wewnętrznych. A jeśli chodzi przeguby z półosiami z firmy z Tor... to szału nie robią, widziałem technologię złożenia takiego kompletu, czop odpadł przy pierwszym zamieleniu koła. Ja na swoich wytarłem już jeden komplet opon 😃 i chodzą. U mnie na kanale widać taki komplet przerobionych przegubów.
Jak to robiłeś to musiałeś spawać części od VW do półosi i czopu od Syreny, czy tak? To są stale trudne do spawania, ciekaw jestem jak to robiłeś.
@@dwusuwfan5118 czop zewnętrzny od Syreny spawany do przegubu zewnętrznego od vw trochę w innej technologi niż firma z Torunia ( według mojego projektu) do tego półoś od vw skracana na odpowiednią długość i dołożony do tego przegub wewnętrzny od vw z czopem od krzyżaka oczywiście z luzem pracującego wahacza w Syrenie. Wszystko śmiga jak ta lala od wielu tysięcy kilkometrów. Wszystko spawane tigiem. Na moim kanale Remont Syreny R20 widać ramę i przeguby w komplecie
@@dwusuwfan5118 wygląda to tak: czop syrenowski , przegub zewnętrzny od vw ,półoś od vw , przegub wewnętrzny od vw i czop od krzyżaka do skrzyni
@@magister105 jak spawałeś te części?
@@dwusuwfan5118 spawane normalnie tigiem tylko wszystko odpowiednio zatoczone na wcisk, najgorzej zatoczyć przegub zewnętrzny i wewnętrzny bo normalnie metal jak szkło
Sprzedam skrzynie biegów 4,Syrena.500zł.
Co to za "niepękający przegub" co wytrzymuje całe 80 km (słownie: osiemdziesiąt)
No już dobrze, nie rób se chłopie jaj 😁
Co za bzdura to co pan mówi że w innych przegubach nie jest spełniony warunek, że prawa część idzie z inną prędkością niż lewa. Czyli co, jest przekładnia ? Niech pan to zademonstruje ne filmie
Niech pan przeczyta sobie to: pl.wikipedia.org/wiki/Przegub_asynchroniczny
Wszystko to kopia z DKW ,silnik i skrzynia też,niestety materiały w syrenie były kiepskie,wartburg lepiej bo przejęli dokładną dokumentację DKW oraz maszyny ,oczywiście nie dorównywały jakością do pierwowzoru ale mimo to lepsze niż w naszej produkcji,chociaż jak by jeszcze dano nam możliwość prob to myślę że nasze materiały byly by nie gorsze😊
Jak to, jakby nam dano możliwość prób? Jakich prób?