Moim zdaniem najgorsze jest poczucie niezrozumienia, wyizolowania. To według mnie jest jeden z najgorszych rodzajów samotności. Samotność w rozumieniu świata
Im wyższa samoocena tym łatwiej radzić sobie z samotnością i cieszyć się swoim towarzystwem a znajomi czy partnerzy to dodatek I takie podejście jest dobre bo znajomi cię opuszczą
Mój dziadek często mawia, że "Najważniejsze są dodatki". Bo jednak filet z kurczaka nie będzie smakować tak samo bez ziemniaków, buraków, czy innych dodatków. :P
Wg mnie nie samoocena ma tutaj największe znaczenie a atawistyczna potrzeba budowania więzi. Myślę, że mężczyznom może być łatwiej (?) gdyż potrafią czerpać bliskość z jednorazowych aktów a kobieta jednak potrzebuje relacji. Człowiek dla prawidłowego funkcjonowania potrzebuje więzi a tych nie da się budować zamykając na świat i wypełniając czas zainteresowaniami.
4:50 nie do końca się zgadzam. Jak na moje ciężko w samotności zmotywować się do robienia czegokolwiek. Mam jakieś zajęcia i hobby. Multum książek które czekają na swoją kolej. Mimo to w samotności bardziej wegetuje zamiast zająć się sobą
Mam tak samo, oczywiście że samotność często wiąże się z tym, że masz dużo wolnego czasu, więc teoretycznie można się zająć sobą, ale brakuje wówczas jakiegoś takiego poczucia celu. Bo jak by nie patrzeć, to ludzie nadają naszemu życiu sens i nie chodzi mi o to, że sens życia to wyłącznie ludzie, bo każdy ma jakieś plany, marzenia itp., ale mnie ludzie przede wszystkim motywują do działania.
@@123-w2l9t a gdyby to odwrócić? Może to właśnie samotność doprowadza do depresji i zmiany samooceny co sprawia że człowiek staje się mniej produktywny
9:14 "Czy samotność to fizyczny brak ludzi wokół ciebie czy uczucie braku więzi z ludźmi?" Trafiłaś w punkt z tym pytaniem, Julia Bochynska. 👌 Jako, że innych ludzi znam mniej lub bardziej, ale najbardziej znam i odczuwam siebie, napiszę tak. Po pierwsze. Wyobraźmy sobie, że budzimy się któregoś dnia i na Ziemi nie ma ani jednego człowieka. To byłoby przytłaczające doznanie. Często, jak sądzę, nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele daje nam krótka wymiana zdań z osobami, których nie znamy lub znamy 'z twarzy'. Sprzedawców w sklepach, osób z dalekiego sąsiedztwa, kiedy komuś kasujemy bilet, ustępujemy miejsca itd., itd. Ludzie, z którymi wymieniamy uprzejme "Dzień dobry" czy "Cześć, Bartek" czy po prostu, bez słów, komunikujemy się oczyma. Uśmiech, te kilka sekund, krótka wymiana zdań z kasjerem, one są bardzo ważne dla naszej psychiki. Po drugie. Na Ziemi jest mnóstwo ludzi. Ale kiedy nie ma tej jednej osoby, z którą możemy porozmawiać, której możemy zaufać, mijamy się, ale nie odczuwamy bliskości z żadną z osób, z żadną - to uczucie jest tak dołujące, że, moim zdaniem, za wyjątkiem rozmów z psychologiem, psychoanalitykiem, psychiatrą, po prostu z dobrym specjalistą, nie jesteśmy sobie sami poradzić we własnej, jednoosobowej "celi". Oczywiście, jak zwykle, są wyjątki. Ludzie wyobcowani. Część z nich ma dużo uczuć, są to często bardzo dobrzy ludzie, ale nie potrzebują nawiązywać bliższych kontaktów z innymi osobami lub nawiązują, ale sporadycznie. Żeby coś mieć do picia, ubrania, jedzenia - i wracają i w przenośni i dosłownie, do siebie. Są też... Dużo napisałam. Dlatego będę kończyć. Dziękuję Ci, Człowieku Absurdalny, za kolejny ciekawy odcinek, pozdrawiam Cię. I pozdrawiam (Panią) Julię. 🙋♀️ Życzę Wam - wszystkim - zdrowia. 🙂
Ja czuje się samotny, gdy pomyślę, że pomimo posiadania dobrych przyjaciół brak mi kogoś szczególnie bliskiego. To tak jakby znajomi byli, ale gdzieś oddaleni, być może niedługo stracimy ich z oczu, a to by nie było miłe, bo wtedy końcowo zostajemy sami i musimy poszukiwać nowych towarzyszy
@@antonichecinski1116 Możliwe, choć w tym wypadku ulotność związków często przysparza cierpienia dodatkowo 🤷♀️ nic wielkiego, ale wiadomo, że zakochany człowiek sie mocno przejmuje :d
@@antonichecinski1116 Myślę, że to rozwiązanie na jakiś czas a potem ten stan wróci, może też być przyczyną rozpadu związku( oby nie tzn. dobrze byłoby nie pomylić tej bolesnej wewnętrznej samotności, która towarzyszy większości wrażliwych ludzi, z brakiem uczucia z jednej czy drugiej strony). Myślę, że to jest cecha ludzi nadwrażliwych.
Zakonczylem swój poprzedni związek dlatego, że odczuwalem właśnie samotność z partnerką. Brakowalo mi uczucia, ze rozumie mnie jako czlowieka, to jak widzę świat i jak chce w nim rozwijać i się spełniać. Teraz na kwarantannie w tej fizycznej samotności zwyczajnie brakuje mi tych normalnych chwil kiedy wychodziłem z domu kupić hotdoga w żabce i obserwowalem na spacerze żyjące społeczeństwo.
Poczucie samotności wynika raczej z własnego wnętrza, często sięga dzieciństwa, gdzie rodzice nie mieli czasu na poświęcenie odpowiedniej uwagi lub była rywalizacja z rodzeństwem. Zakańczanie związków tego nie rozwiąże, należy to samemu przepracować a masz tego sporo. Druga rzecz to uczucie i oczekiwanie zrozumienia, akceptacji od innych. Nikt nie może dać nam poczucia wartości i bezpieczeństwa, jeżeli nie mamy tego w sobie. Ja nie oczekuję od nikogo aby cały czas dawał mi swoją uwagę i potwierdzał moje opinie czy poglądy, bo mam swoje zainteresowania, znam swoją wartość i akceptuję różnice międzyludzkie. Każdy ma prawo do własnych opinii i ja to szanuję nawet wtedy, kiedy b. różnią się od moich i tego samego oczekuję od innych. Kiedy zajmiesz się swoim życiem i rozwojem, zaakceptujesz sam siebie takim jaki jesteś, wzrośnie Twoja wartość w Twoich oczach i innych. Znając swoją wartość nie będziesz Ci zależało co o Tobie myślą inni. Bierz się do pracy nad sobą a samotność i nuda znikną. Powodzenia :)
Dlatego własnie wole być singielką,bo wiem,że musze liczyć tylko na siebie. To też jest trudne,ale jak jest się w związku,oczekuje się jakiejś pomocy i wsparcia. Jeśli tego nie dostaniemy czujemy się zawiedzeni tą osobą,a przez to samotni w tej relacji;( I to jest chyba gorsze niż samotność w pojedynkę...
Samotność bywa bardzo inspirująca. Mamy czas na przemyślenie wielu aspektów swojego życia, zastanowienie się czego chcemy od życia, popracować nad swoimi projektami. Odpocząć psychicznie.
Obecnie żyje sobie, bo żyje. Nie obchodzi mnie nic, mam hobby i spełniam się w nim. Na początku moje otoczenie zaczęło mnie od siebie odizolowywać. Nie powiem to było frustrujace, ale z czasem ja zaczęłam się odizolowywać. Kocham książki, uwielbiam pisać i rysować. Czuje się spełniona, ale dalej gdzieś z tylu głowy, potrzebuje chodź jednej osoby, która mnie wysłucha
Samotność pomogła mi poznać siebie i się rozwijać, lecz z czasem zabrakło mi ludzi, z którymi mogłabym podzielić się swoją osobowością. Rozwój zamienił się w swego rodzaju kryzys, zaczęłam mieć poczucie, że to co robię nie ma sensu, gdy ludzie wokół mnie mają bogate życie towarzyskie a ja jestem poza ich światem. Było mi też przykro, gdyż poza najbliższymi domownikami nikt tak naprawdę mnie nie znał. Robiłam swoje i czerpałam z tego satysfakcję, ale były też momenty załamań. Sama nie wiem czy jestem samotniczką z wyboru. Wiele czynników przyczyniło się do mojej samotności, ale również ja sama mam dość specyficzną naturę, co utrudnia kontakty z innymi ludźmi. Wobec najbliższych jestem zupełnie inną osobą, przed obcymi bardzo trudno mi się otworzyć.
@@victoriaantoinette4742 może z rodzicami jezeli masz bardzo dobry kontakt z nimi? A może z którymś z kuzynów? Ne musisz szukać wcale daleko ;) spróbuj może docenić tych najbliższych ;)
Rozwijajac sie fajnie jest miec wokol siebie ludzi, ktorzy robia cos podobnego. Nastepuje wtedy fajna wymiana energii, dobrze sie rozumiemy, wspieramy, jest o czym pogadac, rozmowy sa ciekawe, pelne pasji, itd. Jesli natomiast rozwijajac sie, masz obok siebie ludzi ktorzy robia cos innego albo nie robia nic ciekawego i w ogole nie maja pojecia o tym co my robimy, nie okazuja zadnego zainteresowania, poruszaja jakies lipne tematy, to wtedy jest straszna kaszana i pojawia sie poczucie frustracji, straconego czasu, takie relacje nie przynosza nam satysfakcji, nie dodaja skrzydel. Trzeba miec wtedy naprawde silna osobowosc, bo mozna latwo stracic motywacje do dalszego rozwoju.
Też bym chciał z kimś poważniej porozmawiać, ale nie mam z kim :( Mam mnóstwo ZNAjOMYCH, ale żadnej bliższej osoby, przyjaciela. W szkole uważają mnie za tak sympatyczną i pomocną osobę, ludzie nawet dosyć chętnie ze mną rozmawiają. Natomiast po szkole mój dzień prawie zawsze kończył się tak samo: Przebieram się w szatni, żegnam się ze znajomymi i idę na przystanek, czekam pół godziny na autobus (albo nawet godzinę), wracam do domu, chwilę odpocznę, zabiorę się do nauki, coś jem i idę spać. Weekendy w sumie podobnie wyglądały. Tak przykro mi się robiło, że każdy z klasy spotyka się ze znajomymi czy to po szkole czy w weekendy, a ja jak zwykle siedzę w domu i czekam, aż skończy się tydzień i rozpocznie się nowy. I tak prawie 3 lata w liceum, do którego uczęszczałem minęły jak jedna noc. Oczywiście mówię o sytuacji przed pandemią. Zawsze miałem wrażenie, że może ludzie nie chcą się że mną spotykać, bo się dużo uczę i jestem nudny (co prawdą nie jest, po prostu łatwo mi przychodziła nauka i sama lekcja w szkole była dla mnie wystarczalna). Za nudną osobę się nie uważam, mam wiele pasji, o których chciałbym rozmawiać z innymi. Niestety mieszkam w wiosce oddalonej od małego miasta 15km, a od większego to już ponad 50km, przez co ciężko mi jest znaleźć jakieś miejsce, gdzie mógłbym spotkać ciekawych ludzi.
jako uczennica przez kwarantannę nie mogę być sama z myślami i moją sztuką, bo szkoła wlewa się w mój czas i nie mogę być z ludźmi, co zagłuszyłoby to, że nie mam kogoś kogo mogę sluchać i do kogo mogę mówić. Pełna samotność to kiedy jesteś sam ze sobą fizycznie i emocjonalnie Milego dnia
@@LalaLala-to9kv Nie jest tak. Wszędzie znajdziesz kogoś do pogadania i od tego trzeba zacząć i przyjaciele czyli osoby, z którymi przebywanie sprawia Ci szczególną przyjemność, po prostu czujesz, że rozumiecie się w lot, to się po prostu przytrafia w życiu, ale trzeba żyć i być otwartym. Życzę Ci tego.
Samotność w domu marzy mi się od października u.r. Uwielbiam być sama i nigdy mi się nie nudzi. Jeśli już to przeszkadza mi tylko samotność jako brak zrozumienia ze str otoczenia i bycie samemu w jakiś problemach lub opiniach
Można mieć super ciekawą osobowość, ale wszystko znosi się do pewnego czasu. Niepowodzenia w uczuciach, brak przyjaciół (takich na serio, a nie zwykłych znajomych), wykonywanie pracy, której się nie lubi (lub która jest bardzo ciężka), brak pieniędzy ponad poziom zwykłego przetrwania, brak własnego mieszkania i brak perspektyw na w miarę szybką zmianę na lepsze w którejkolwiek dziedzinie życia, powoduje ogromną samotność, żal, kompleksy, ekstremalne obniżenie samooceny, ale także dodatkowo odbiera jeszcze siły i motywację do zmian. Sytuacja covidowa jawi się w tym wszystkim jako gwóźdź do trumny. Samotność to właściwie siostra depresji.
Męczy mnie taka rzecz, że nie możesz pokazać prawdziwego siebie, nie możesz przedstawić swoich myśli i obaw, nie możesz pokazać, że masz słabe dni itd., bo takiego żadna nie chce. To ciągłe gadanie "bądź sobą w relacjach/związkach" dobija. Chciałbym kiedyś się komuś wygadać i mieć pewność, że ta osoba mnie rozumie, i nie powie: "przestań klepać takie głupoty, inni ludzie mają większe problemy". Ale nie mam komu. A w związki nie wchodzę, bo nawet znajomości nie umiem nawiązać. Tak sobie jakoś egzystuję na tym smutnym świecie.
Mnie właśnie najbardziej zbliżało do partnera, gdy pokazywał swoje skryte myśli i obawy. Gdy leciały mu przy mnie łzy. Dzięki temu, że pokazywał mi swoje wnętrze, tym bardziej rosło moje uczucie do niego.
Wydaje mi się że samotność wśród ludzi występuje gdy ignorujemy potrzeby naszego 'ego' i umiera ono z głodu, sabotujemy samych siebie i czujemy się gorsi od innych, lub nie umiemy stawiać granic i sami nie wiemy czego chcemy od innych, na co my i oni mogą sobie pozwolić. Myśle że samotność w obecności osoby nam "bliskiej" która w zasadzie nic o nas nie wie i może widziec w tym wyłącznie korzyści dla siebie, jest to wariant najtrudniejszy, najbardziej bolesny i ogólnie - gra niewarta świeczki :)
Lubię rozróżnienie pojęcia samotności od osamotnienia. To drugie jak łatwo się domyślić zawiera w sobie ów brak głębokich i satysfakcjonujących więzi. Co do samotności, to powiedziałabym, że jest częścią każdej relacji. Jest jak pauza w muzyce. Jeśli w relacji nie ma miejsca na samotność, mówimy najczęściej o jakimś zaburzeniu więzi. Najciekawsze jest dla mnie poznanie potrzeby samotności. Kiedy? Dlaczego? W jakim celu potrzebuję być sam. W ten sposób samotność służy więzi. Kiedy jestem sam, by słuchać mojego wnętrza, tworzyć, robię to po to, by później dać to innym.
Twój komentarz to strzał w dziesiatkę. Od kilku lat jestem singlem, dosyć zadowolonym z życia (nie żeby od razu w 100%, ale jest naprawdę ok), tymczasem na rodzinnych przyjęciach neustannie muszę odpowiadać na pytania pt. Czy nie jest ci smutno, tak samej jak palec! heheh ludzie totalnie mylą pojęcia. Oczywiście, że czasem jest mi smutno, ale nie siedzę wkąciku pochlipując z paczką chipsów i butelką wina (no dobra, raz się zdarzyło :) Uważam jednak, że samotność wiele mnie nauczyła o sobie samej. Myślę, że w najgorszej sytuacji są ludzie, którzy mają obok siebie innych - męża, żonę, rodziców, dzieci, kolegów - ale tak naprawdę nic ich nie łączy poza fizyczną obecnością.
najgorsza samotność to odizolowanie od samego siebie, utrata siebie albo swojej "duszy"; na szczęście siebie można odzyskać i wtedy człowiek już nigdy nie jest "sam"
O tak! Myślałam że jestem introwertykiem. Ale teraz myślę że mam społeczną fobię. Bardzo nie lubię być wyeksponowana zwłaszcza na ludzi do których nie mam zaufania. Nie zabieram głosu w większych gronach. Potrafię się martwić kilka dni po tym jak byłam wyeksponowana na ludzi (tzn jak coś opowiedziałam) żałuję że się odzywałam. Ale tak naprawdę uwielbiam ludzi mam kilka ważnych osób które lubię widzieć i brakuje mi ich na kwarantannie. Najchętniej widuję ludzi w układzie jeden na jeden. Nie lubię rywalizować o uwagę. W układzie na 3 osoby mogę się spotykać z ludźmi do których mam zaufanie. Więc jak introwertyzm czy społeczna fobia?
Sporo cech ktore wymienilas ma introwertyk. Ja tez lubie samotność ale uwielbiam sie spotykac z dobrze znanymi mi ludzmi. Nienawidze jak w grupie jest wiecej niz 5 osob. Bardzo dlugo dostosowuje sie do nowego miejsca pracy. Jestem wstydliwy. Introwertyk taki jest. Fobia to zbyt grube słowo.
@@mazut4220 ooo takiej jeszcze nie znam może to być to bo wielu rzeczy unikam pooglądam sobie filmiki podiagnozuje sobie zaburzenia osobowości. Dzięki!
Ja szczerze mówiąc, lubię siedzieć sama, zamknięta w 4 ścianach. Jest do dla mnie sposób na "nałdowanie baterii" nawet jeśli robię rzeczy, które mnie w jakiś sposób męczą. Ale jednocześnie jestem osobą, która lubi mieć dużo obowiązków chodzić i załatwiać różne rzeczy (nawet jeśli rozmowy z ludźmi mnie strasznie stresują). W tej chwili, nie posiadając takiej ilości obowiązków, czuję się przytłoczona, bo moja samotności nie jest sposobem na wyciszenie, odpoczynek i twórczą pracę, a staje się całą moją codziennością. Choć i tak znoszę to wszystko dużo lepiej od moich znajomych, którymi głównymi zainteresowaniami są spotkania towarzystkie i imprezy.
Jestem borderem więc nie mam obiektywnego oglądu. Albo obsesyjnie potrzebuje ludzi albo totalnie się od nich izoluje i ich olewam. Dużo w tym krygowania się i manipulowania bo bordery panicznie boją się odrzucenia
W radzeniu sobie z samotnością przeszkadza to jak bardzo ludzie zaczynają Cię żałować. Nawet kiedyś bardzo lubiłem swoją niezależność i ogrom wolnego czasu to ciągłe komentarze czy nie jest mi smutno itp. doprowadziły mnie do tego że zacząłem co raz częściej się nad tym zastanawiać. Kiedyś uwielbiałem podróżować ale reakcje szokowe ludzi "jak to tak, samemu?" sprawiły, że trochę mi to zbrzydło.
Uwielbiam sama wyjeżdżać, więcej wtedy zauważam, przeżywam, jestem wolna, robię co i kiedy chcę. Mam porównanie, nie raz miałam kulę u nogi. Też spotykam się z głupimi pytaniami, dlaczego sama - nie mam już siły wyjaśniać... Ale nie pozwolę sobie odebrać radości z wyjazdów. A jak chcę pogadać, to na kawę po powrocie czy telefon. Nie chcę ryzykować, że ktoś mi pokrzyżuje plany wyjazdowe, bo ma inną wizję. I jeszcze jedno - widuję i znam ludzi, którzy sami podróżują, to nie jest takie rzadkie. Pozdrawiam :)
Też tak kiedyś miałam. Ciągle chciałam przebywać z ludźmi. Wydawało mi się, że wolny czas najlepiej spędzać ze znajomymi. Teraz bardzo mi się to zmieniło. Wolę zdecydowanie swoje towarzystwo. Zauważyłam, że ludzie gadają w kółko to samo i historie ciągle się powtarzają. Ale raz na jakiś czas ploteczki polecam, żeby docenić swój spokój w głowie 🙂🙂🙂
Kiedyś miałem w życiu taki okres że dużo osób ze mnie zrezygnowało. Poczułem samotność i zaczolem od niej uciekać. Nabawiłem się wielu problemów. Z czasem nauczyłem się być sam czułem się lepiej sam ze sobą niż z kimś kto nie patrzy w oczy tylko na ręce. Teraz buduje właśnie więź z dziewczyną, nie potrafiłem tego zrobić od 3 lat Teraz mi to wychodzi pozdrawiam
Tylko mi smutno po wysłuchaniu tego... To jest taki temat, o którym można gadać godzinami a i tak nic to nie zmieni 🤷 to życzę chociaż miłego dnia czytającym ten komentarz 🙂
Czuję samotność i chcę poznać kogoś nowego, dlatego że boję się że obecni znajomi mnie opuszczą i szukam sobie tak jakby kogoś "na zapas" żeby nigdy nie zostać kompletnie samemu. Mam nadzieję że nie tylko ja czuję coś takiego
Jak już czuję się czasem samotny to przede wszystkim emocjonalnie bo mało kto mnie rozumie, wie co czuję i stara się zrozumieć, tylko moja kobieta w większości wie co, jak, w jakim stopniu mnie coś rusza i co czuję. Całe szczęście jest też grupka osób która wie jak ze mną rozmawiać w maksymalnie 30% co mnie dziwi bo ja mogę się dogadać z większością w 90% a ze mną trzeba znaleźć odpowiednią ścieżkę co potrafi znikoma ilość osób ale kilku się udało i chwała im za to
Ja szczerze wolę być sama, ponieważ nie mam ochoty opowiadać ludziom, nawet bliskim, tego co się u mnie dzieje, więc każda relacja z mojego punktu widzenia zmusza mnie do obnażania siebie wbrew swojej woli albo do kłamstwa, inaczej rozmawiamy tylko i wyłącznie o tej drugiej osobie lub milczymy i to nie jest ta zdrowa cisza. Ludzie często się izolują, bo nic dobrego się u nich nie dzieje, a nie chcą bliskich zasypywać swoimi problemami, dlatego żeby nie kłamać, lepiej się od wszystkich odciąć całkowicie. Sobie tak czy inaczej nie pomożemy, a zaoszczędzimy nieprzyjemnych sytuacji tej drugiej osobie. I dlatego to jest lepsze rozwiązanie.
Co innego samotnosc w mlodym czy srednim eieku a co innrgo w wieku starszym... Stsrsi ludzie bardzo bolesnie odczuwaja samotnosc a jeszcze bolesniej gdy czuja sie samotni będąc z osobą kochaną!
Hipoteza o jedzeniu z nudów jest bardzo ciekawa. Sam często (szczególnie ostatnio) stwierdzam że możnaby coś zjeść bo np. nie mam już nic do zrobienia.
Można być samotnym w tłumie,bo samotność to nie mieszkać samemu,Samotność to pustka po kimś i tęsknota lub tęsknota za kimś kto jest marzeniem serca,,Może jeszcze niema tego kogoś w życiu ale już jest w sercu pragnienie,aby był ktoś taki,
Ja osobiście zaobserwowałem u siebie, że uwielbiam być sam ale nie potrafilbym być samotny. Bardzo dobrze obrazuje to sport jaki trenuje- Judo znacznie lepiej czuje sie wychodząc na matę z myślą, ze polegam w tym na sobie majac jednak za matą kolegów dopingujących i trenera trzymajacego za mnie kciuki niż na przykład grając w piłkę nożną gdzie jestem otoczony przez moją drużynę i nie jestem co prawda samotny ale nie jestem też sam. PS. Bardzo lubie materiały, które wypuszczasz mimo, że nie zgadzamy się na wielu fundamentalnych polach, zdajesz się być rozmówcą reprezentującym odmienne poglądy jakiego bym sobie życzył 😉
Ja z samotnością spotykałam się bardzo często od czasów wczesnego dzieciństwa. Przez ostatni rok w nowej szkole miałam problemy z odezwaniem się do kogokolwiek i jedyne czego chciałam, to mieć kogoś przy sobie. No i wyszło tak, że spotkałam się z jedną osobą w wakacje. Myślałam, że wtedy będę szczęśliwa, jednak czułam się smutna i bardzo samotna, mimo że rozmowa była przyjemna.
7:53 no właśnie. Ja od zawsze byłam sama ( nie wiem czemu🤷♀️ ludzie poprostu mnie nie lubią, więc sie nie narzucam) więc samotność mi nie przeszkadza. Największy problem mam w ocenieniu samej siebie, to znaczy jak ktoś mnie pyta czy jestem introwertykiem czy ekstra to nie mam pojęcia co powiedzieć🤷♀️ bo sama nie wiem i nie wierze w to, że testy mnie określą skoro sama nie umiem. Tak samo mam w innych aspektach, np ,,czy mi sie to podoba czy nie,, czasem poprostu nic nie czuje i co mam odpowiedzieć jak ktoś sie pyta? Zazwyczaj pada odpowiedź ,, może sie podobać ,, bądź ,,ciekawy film,, Zdarza się również, że nie jestem w stanie nazwać swoich emocji, w sensie jak jestem zła no to wiem, że jestem zła 😂 ale np w tym momencie pisząc to, jakby ktoś zapytał mnie ,,co czujesz,, opowiedziałabym ,,nie wiem,, bo nie wiem. Ponieważ nie mam ani znajomych ani przyjaciół, którym mogłabym zaufać, nie wiem czy to jest normalne... Ma ktoś tak?
ja mam podobnie , myślę że problem polega na tym że podświadomie izolujemy się od ludzi z obawy przed odrzuceniem a przez to nie widzimy potencjalnych przyjaciół. Siła tkwi w naszych umysłach. Pamiętaj że nie każdy musi Cię lubić ,ale na pewno tacy też istnieja.
Ja mam fobię społeczną i moi przyjaciele to ludzie wysyłający mi życzenia kilka razy w roku na facebooku, ale lubię ludzi i potrzebuję ich. Taka samotność jest okropna
Ja nie mam fobii (chyba;),ale jestem introwertyczką,w dodatku dośc nieśmiałą (to nie musi iść w parze,ale u mnie akurat idzie; nieśmiałość i introwertyzm;). Nie lubię duzo ludzi wokół siebie,ale to nie znaczy,że nie lubię ludzi wogóle i nikogo nie potrzebuję do szczęścia;). Teraz mam tylko jednego przyjaciela,a właściwie znajomego,z którym widuje się zwykle raz na kilka tygodni,ale potrzymuję kontakt na Facebooku;) Miałam też drugiego,ale się wyprowadził;) Zostają więc meile i Fb,czasem jakieś życzenia przez sms;).Szczere, tyle kontaków społecznych mi wystarczy;) Nie mam potrzeby poznawania nowych ludzi (tak samo jak nie potrzebuję 500 znajomych w "social mediach";)
Ja mam ten problem w związkach, że lubię samotność , a już na pewno wolę ją niż spędzać czas z kimś z kim nawet nie mam fajnych tematów do rozmów. Po za tym mam tyle zainteresowań i tak bardzo lubię się skupiać na tym że czasem wręcz przeszkadza mi obecność innej osoby tym bardziej jak ta osoba nie ma żadnych zajęć i chce non stop mojej uwagi, a to mnie bardzo męczy.
Ja nie jestem teraz w związku, ale nie czuję się samotnie. Zrozumiałam, że zabiegałam rozpaczliwie o towarzystwo, bo nie potrafiłam być szczęśliwa sama ze sobą. Nie każdy musi być w związku. Niesamowita sprawa, ale często ludzie w małżeństwie potrafią czuć się samotni i opuszczeni. Prosta, choć niełatwa do osiągnięcia rzecz - pokochaj siebie. Ja czułam się bardzo zniszczona przez doświadczenia z młodzieńczych lat i myślałam, że moim przeznaczeniem jest żyć na zmianę kochając i nienawidząc siebie ciągle i ciągle. To mnie wypalało. Troszkę zajęło zanim zdecydowałam się na terapię. W Psychologgii przyjmuje pani Aleksandra Osińska. Uważam, że to fantastyczna psycholog. Teraz czuję się lepiej i od trzech lat jestem w szczęśliwym związku, ale najpierw musiałam pogodzić się z samą sobą. :)
Męczy mnie szukanie przyjaciół i boje się tego robić ale jeszcze gorzej się czuje gdy przypominam sobie że jestem sam jakbym był jedynym człowiekiem na ziemi. Mimo tego dzięki samotności zacząłem ćwiczyć, pisać i robić wiele rzeczy których wcześniej nie miałem czasu robić. Lubie być sam ale nienawidzę czuć się sam.
Właśnie dlatego wolę być sama i być "samotna", niż być samotna wśród ludzi, łatwiej zaakceptować stan samotności, gdy jesteśmy tylko ze sobą, tym bardziej że jest to zazwyczaj stan dający wiele możliwości, pozwala nam na rozwój i odpoczynek. Też zauważyłam, że moja samotność bierze się z pewnych kompleksów, często wydaje mi się, że nie jestem wystarczająco dobrą znajomą czy przyjaciółką. Stąd też myślę, że wzięła się moja zaborczość, bo chcę być jedyną godną zaufania osobą dla swoich bliskich. Pewnie wynika to z tego, że dopiero kilka lat zaczęła nawiązywać jakieś relacje poza rodziną i zawsze czułam, że odstaję od innych ludzi, trudno mi tak podejść i zagadać, co wydaje się dziwne dla wielu osób, bo jestem pozornie otwartą osobą. Nawet jak byłam w związku, chciałam mieć wzgląd do życia mojej dziewczyny 24 na dobę, nie mogłam się pogodzić z myślą że nie jestem jedyną dla niej ważną osobą.
To juz nie tylko kompleksy chyba, a raczej chec kontroli i gleboki lek przed odrzuceniem, pewnie dlatego podswiadomie wolisz sie izolowac, bo nie da rady kontolowac drugiej osoby, a ta moze nas jeszcze porzucic w dowolnym momencie. Cos do przepracowania, raczej z psychoterapeuta. Pozdrawiam
@@agaka8235 to też, nie chciałam się zbytnio rozpisywać, użyłam chyba niezrozumiałego skrótu myślowego z tymi kompleksami. Miałam na myśli to, że że wiele moich znajomych miało innych znajomych przede mną, ponieważ, jak wspomniałam, dopiero jakiś czas temu zaczęłam się angażować w relacje, wtedy kiedy już wszyscy moi poukładane znajomości, ja dopiero zaczynałam. Również pozdrawiam :D
chyba lepiej być samemu niż z kimś kto nas kompletnie nie szanuje jako osoby tylko po to żeby "kogoś mieć" i w ogóle czy można kogoś "mieć"? ja tam wolę żeby mnie nikt nie miał, skoro nie może / nie chce mu się postarać być ze mną tak, jak ja tego potrzebuję
To nie zmienia faktu, że można być 'SAMEMU/SAMEJ' i *NIE czuć się 'samotnym'* - ja na przykład jestem sama z wyboru - za dużo się dzieje w moim życiu, by jeszcze *dzielić czas* . 🤨 Wszystko zależy, co kto lubi. 🤔 😁
Przepraszam osoby, od których zaczęłam się izolować, mimo że je bardzo lubiłam... Czasem mam takie okresy w życiu, że najchętniej bym się schowała przed wszystkimi na jakiś miesiąc, nie odzywam się, wyłączam telefon. Nie wiem jakim cudem jeszcze inni mnie lubią i sami się odzywaja?
samotnosć jest tutaj sprowadza się do rozważań filiżankoloficznych, z prespektywy psychologicznej może osoby czujące się osamotnione w towarzystwe mają złe towarzystwo albo nierozwiązane własne ciągłe konflity wewnętrzne, człolwiek zdrowy czuje się dobrze wśród ludzi, nie gloryfikuje samotnosci; czesem nie można wybrac towarzystwa, np. Pan T z filmu Pan T. albo fanki AC/DC na dłoni nie znmienią otoczenia politycznego, ale to dla nich powód do celu, do działania, nawet w złym otoczeniu można nie czuć się samotnym, bardziej niebezpieczne są nieprzepracowane lęki
A jednak poczucie pewnego osamotnienia na głębokim poziomie towarzyszy prawie każdemu człowiekowi. Nie łatwy jest to temat do ugryzienia i bardzo mocno połączony z tematem przeróżnych lęków; wierzę jednak, że tym bardziej warto o nim rozmawiać, nawet "filiżankoloficznie" :)
Nie żyjemy dla, siebie. Teraz ludzie odsunęli się od siebie. Komputery , telefony itp urządzenia. Człowiek lubi mała ciekawa grupę ludzi. To wymiana myśli.
Witam fajny film. Napiszę moje zdanie. Dobrze, więc tak. Z założenia (Że tak to nazwę) ludzie wcale nie są hmmm jak to nazwać niech będzie jednostkami stadnymi tzn. Że owszem Mogą, ale nie muszą "żyć w stadzie", czyli mieć tzw. towarzystwa. Ale pomijając już nawet to bo nie o to w sumie w tym najbardziej chodzi to uważam, że po prostu możemy być szczęśliwi gdy jesteśmy sami i inne osoby traktujemy jak dodatek do naszego życia (o tym wspomnę jeszcze później żeby mnie Pan źle nie zrozumiał). Najczęściej winą za takie myślenie, czyli za złe znoszenie samotności można winić m.in. media. Na każdym kroku jesteśmy bombardowani zdjęciami szczęśliwych par, fajnych paczek przyjaciół itp. I człowiek przez coś takiego uważa, że samotność jest zła, ma to tak jakby zaprogramowane, nie mówiąc już o tym jak bardzo często na Ciebie wtedy wszyscy albo większość patrzy mówiąc teksty w stylu: haha nie ma przyjaciół, haha nikt jej/go nie chce. Do tego otuchy wcale nie dodają nasze kochane babcie ciągle upominające się o wnuki i czekające na białą suknię. Więc jesteśmy tak zaprogramowani i do tego dążymy. Jednak nikt nie pomyśli, że istnieje coś takiego jak samotność z wyboru bo może nie każdy chce zwieńczyć swoje życie ślubem albo nie zależy mu za specjalnie na paczce przyjaciół. Często wtedy ludzie wchodzą w związki z byle kim byle tylko mieć chłopaka albo dziewczynę i nawet nie chodzi o innych ludzi, oni po prostu bardzo często myślą, że muszą z kimś być bo inaczej są samotni i źle się z tym czują bo są tak zaprogramowani co jest dla mnie wielką głupotą. Teraz apropo tego całego dodatku do życia do którego miałam wrócić. Nie chodzi mi o to że masz nie gadać z nikim ( Ale jeśli nie chcesz z nikim gadać to owszem rób to) tylko o to żebyś nie uzależniał swojego szczęścia od innych osób, od tego czy z kimś będziesz czy Nie, od tego czy się z kimś przyjaźnisz czy nie. Ale pokażę to też na takich 3 przykładach i pokażę dokładniej o co mi chodzi. 1 przykład: Ania jest smutna bo nie ma chłopaka. Wszystkie jej koleżanki mają A ona nie ma. Więc poznaje takiego Piotrka i wchodzi z nim w związek. - To jest desperacja i szukanie kogoś na siłę i uzależnienie się od drugiej osoby której w dodatku czasami i często nawet nie kochamy. 2 przykład: Ania spotyka się z Pawłem. Po czasie go pokochała. Jednak każdą chwilę chce spędzać z nim. - To jest już zdrowsza sytuacja, ale dalej jest to jakieś uzależnienie od drugiej osoby. 3 przykład: Ania spotyka się z Kacprem bardzo go kocha i szanuje, ale szanuje również swój własny czas i nie musi każdej wolnej chwili spędzać z Kacprem. - To jest zdrowa sytuacja. 4 przykład: Ania spotyka się z Markiem nigdy go nie kochała i nie kocha ale nie chce być sama bo uważa że to jest złe. - To już jest desperacja do kwadratu. Teraz tak. Bo do czego dążę. Naszą Ania z 3 przykładu kat na prawdę może to kochać nawet bardziej lub równo z tą z 2 przykładu ale mimo to nie musi spędzać z nim każdej chwili (I tak to jest możliwe). Więc kończąc moją wypowiedź uważam że możemy być szczęśliwi sami że sobą i że ta cała "samotność" jest dobra A czasami nawet jest nam potrzebna i tyle. Fajny film :) Pozdrawiam :)
I właśnie to co Pan też mówił że fajnie jest jak ci inni ludzie wnoszą coś do naszego życia i może nawet trochę kształtować nas samych A nie zapychać "dziurę samotności" i "wypełniać pustkę". A z drugiej strony ciekawi mnie pewien fakt. Skoro samotność jest całkiem normalna (przynajmniej moim zdaniem) to dlaczego tyłu ludzi nie może sobie z nią poradzić? Czy nie powinno być tak że jeżeli coś jest normalne to nie powinno nam sprawiać problemu? I tu pojawia się problem. A może rzeczywiście to całe zaprogramowanie nas może mieć na nas aż tak duży wpływ.... chociaż uważam że to też zależy od tego jak traktujemy siebie i może dlatego jedt dla nas ciężka. Czyli po pierwsze czy kochamy siebie a tylko wtedy jesteśmy w stanie przetrwać sami ze sobą 24/7 i nie jesteśmy samotni i po 2 czy uważamy samych siebie za tzw. Komplet a nie że czegoś nam brakuje np. Innych ludzi. Czyli chyba jednak zaczynam rozumieć dlaczego ludzie mają problem z samotnością nawet jeśli jest normalna. Bo przynajmniej dla mnie jest normalna.
samotność jest najgorsza mam 19 lat i nie miałem nigdy żadnych kontaktów żadnych przyjaźni , wspomnień czy znajomości nie umiem kompletnie się zachować wśród ludzi , samotność jest największym bólem nie mieć do kogo się odezwać czy też przytulić czy też pograć z kimś jest najgorszą z możliwych rzeczy patrzeć jak w szkole idą w grupach i gadają śmieją się uśmiechają , patrzeć na ulicy na grupy czy też jak wstawiają zdj na fb z imprez czy opowiadają o imprezach o przypałach itd a ja nie mam tematu czy też nie mam co opowiadać bo życie to jest u mnie dom szkoła dom szkoła dom szkoła ..... nie ma żadnych zalet samotność nie ma to żadnych zachęt by żyć czy rozwijać coś nie mam chęci by grać na intrumencie bo nie mam dla kogo tego robić i się muszę zmuszać by robić cokolwiek
To, że dziś jesteś trochę wyobcowany, nie oznacza że zawsze tak będzie. Kiedy byłam w twoim wieku byłam dość introwertyczna. Zmieniła mnie pierwsza praca, bardzo wymagająca, która zmuszała mnie do nieustannych kontaktów z innymi. Dziś jestem bardziej wygadana - czasami jest w tym trochę gry, bo nie w każdej sytuacji czuję się komfortowo, ale tak to już jest. Musisz zacisnąć zęby i iść do przodu. Pewności siebie można się nauczyć, tylko trzeba zrobić pierwszy krok i wyjść do ludzi. Oni naprawdę nie gryzą.
Ja jestem czasem samotna, ale mi to nie przeszkadza zbytnio (mogę poczytać książki, posłuchać mojej kochanej muzyki, albo wyciszyć, pomyśleć), ale lubię też spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi.
Życie może się zmienić i również nasze relacje z ludźmi, wystarczy czasami zmienić szkole,pracę, otoczenie albo gdzieś wyjechać. Kiedyś pojechałam do innego miasta w pewnym celu na kilka dni i poznałam cudownych ludzi,wszyscy polubiliśmy się bardzo szybko,mieliśmy podobne poglądy na różne tematy. Gdy wróciłam do domu to musiałam również wrócić do ludzi z którymi nie czułam się tak dobrze jak z tamtymi...
Po prostu nie z każdym da się zbudować super relacje, miałam dużo koleżanek ale np tylko przy jednej czułam się naprawdę super i wyluzowana,nie musialysmy sztucznie siedzieć i czuć się nieswojo
Ja mam już dosyć i nie wiem jak sobie radzić . Dlaczego taka piękna i wartościowa relacja jak przyjaźń tak się zdewaluowała,? Ludzie się pozamykali w bańkach że swoimi partnerami czy rodzinami. Czy od razu trzeba mieć partnera ,aby nie czuć się samotnym?
pomimo posiadania partnera, ktory jest moim przyjacielem, czuje sie samotnie. brak mi relacji. tak - tez zauwazylam, ze ludzie nie chca inwestowac w przyjazn i nowe znajomosci, maja juz swoich starych znajomych i nowym nie daja szans, a wiele mlodych rodzin chyba nie ogarnia, bo najczesciej sie od nich slyszy, ze czasu nie maja. troche dziene, bo jak sie chce, to czas sie znajdzie, mowie to z perspektywy mamy dwojki dzieci. ludziom poprostu sie nie chce…. sa leniwi, egoistyczni, niezorganizowani. a do tanga trzeba dwojga - wiec nie da rady zbudowac relacji, gdy tylko jedna strona sie stara :/
@@justynata8490 Niestety musze sie z tym wszystkim zgodzic. Poza tym media spolecznosciowe powoduja , ze ludziom juz sie nie chce zwyczajnie spotkac na kawe . Ale czy one maja nam zastapic normalne interakcje? rozmowe na zywo? Sytuacja pandemi wyraznie nam nauocznila, ze jednak nie jestesmy w stanie oszukac ludzkiej natury i potrzeby bliskosci. Mlodzi juz sami sie pogubili w nowoczesnym stylu zycia. Bo dawniej byly domy trzypokoleniowe i sie wszyscy nawzajem wspierali .Juz sie mowi o wypaleniu rodzicielskim.
@@justynata8490 Zarowno nie dbanie o stare znajomosci, jak rowniez nieotwieranie sie na nowe nie sa pozytywnymi postawami. Duzo sie ostatnio trabi o toksykach i zeby ucinac kontakt, jesli sie nie jest usatysfakcjonowanym . A moze warto dac jednak szanse ? Teraz Internet otworzyl takie mozliwosci, ze ludzie skacza od jednej relacji do drugiej . Taka samotnosc z partnerem nie jest dobrym objawem. Moze warto zdobyc sie na otwartosc i z nim o tym porozmawiac ?
@@anitach5901 mam wrazenie, ze wielu ludziom takie powierzchowne kontakty przez social media wystarczaja. ja zlikwidowalam fb, bo nie mam potrzeby pokazywania zycia prywatnego, tego „jaka jestem fajna” ;), a zarazem nie chce kontaktow na takim poziomie. jesli ktos chce wiedziec co u mnie slychac, to niech nie oglada zdjec, tylko napisze, albo zadzwoni, a najlepiej sie spotka, tez preferuje kontakt face to face. Jesli chodzi o partnera, to nie uwazam, ze problem wynika z jego postawy, badz niedopasowania, ogolnie z jego strony; ma prawo byc inny, bardziej zajety i nie potrzebuje kontaktow spolecznych tak jak ja, od kiedy sie znamy wszyscy znajomi jakich mielismy badz mamy zostali zapoznani z mojej inicjatywy, maz „nie wniosl” zadnych znajomosci. Od 10 lat mieszkamy w jego ojczyznie, w jego rodzinnym miescie, w poblizu jego rodziny, z ktora nie spedzamy wspolnego czasu, nie ma wiezi. Uprzedzajac pytanie - tak probowalam.
@@anitach5901 moje zycie spoleczne jest na tyle ograniczone, ze pandemia zbytnio go nie zmienila.wiezi rodzinne - a coz to takiego jest? 😂 tyle lat przyjezdzalam do PL, do rodziny. w koncu zazyczyli sobie pieniedzy za nocleg, pomimo, ze nigdy nie przyjezdzalam z gola reka. na wesele siostrzenicy moi rodzice nie przywiezli mojej babci z domu starcow, bo ktos musialby sie nia zajmowac :/ ja musialam za swoimi dziecmi biegac, wiec nie wzielam tego na siebie. teraz dostaje kilka tygodni przed swietami kartki swiateczne od rodzicow, wiadomosci, telerozmowy, odwiedziny, czy chec spedzenia wspolnego czasu zaniknela, ja juz nie mam do nich sily, aby wiecznie podtrzymywac jednostronnie te relacje. Siostra, tez niestety nie ma potrzeby spotkan ze mna, zawsze jest juz zaplanowane, nie wazne kiedy bym byla, nawet jak chcialam na kawe zajechac, to odmowila wybierajac dzemke.
Ja całe życie sam nigdy nie miałem dziewczyny, przyjaciół zawsze z daleka niechciany , zero od urodzenia . Chyba nie pasuje do tych czasów , wszystko robione na siłę, sami toxyczni Ludzie .Każdy tylko ocenia wyzywa nie wiedząc nic o drugim człowieku, nie polecam może wam się udało to się cieszę, niestety ja mam już bliżej do końca...
Właśnie najgorsza jest samotność w związku i teraz podczas tych tygodni jeszcze bardziej to odczułam... Wiele się teraz mówi mamy więcej czasu dla siebie poświęćmy go sobie itp u mnie tak nie ma... Mój chłopak woli go spędzić przed tel albo tv..
Mialam samotne dziecinstwo, wsrod starszych osob i paradoksalnie to nauczylo mnie byc sobia sama kompanem. Nie nudze sie sama. Mam rodzine, ale lubie miec czas tylko dla siebie samej.
Nie kupuje tego że zainteresowania pomogą przestać czuć się tak jak się czuje, bo jestem przygnębiony samotnością. Uczę się kodować, biegam, czytam. I co? Jak nie mam komu powiedzieć co naprawdę czuję? Co myślę. Kogo to obchodzi...
swietny odcinek. tylko, gdy juz zdalam sobie sprawę, że jestem samotna bo nie umiem zbudować zdrowiej więzi z ludźmi, jak z powrotem zacząć przywracać umiejętność ich budowania? żeby nie był to jeden tydzień próby na siłe bycia towarzyskim i innych patologicznych w drugą stronę skłonności, a potem wycofanie sie?
Myślę że człowiekiem towarzyskim stajemy się tak jak samotnikiem. Powoli, krok po kroku. Inna rzecz, że "wracanie" do ludzi jest w pewnym obszarach zapewne trudniejsze niż odwracanie się od nich. Jedno jest pewne, to proces, wymaga czasu, codziennych decyzji i wysiłków; na pewno musisz być wobec siebie w nim bardzo cierpliwa. Na koniec warto też pewnie poszukać tych "odpowiednich" ludzi, trochę podobnych w swoim szacunku do samotności, z którymi łatwiej będzie Ci złapać nic porozumienia. Myślę, że próba zbliżenia się do wszystkich jak leci jest stratą czasu;)
Nie, nie... Człowiek niszczeje w samotności. Zapija się, wpada w depresje, ma samobójcze myśli. Ludzie są istotami stadnymi i mają rozbudowane potrzeby związane z tym. Nie tylko przywiązania się, miłości, seksu ale i świętowania życia, celebrowania. W samotności nie ma jak te potrzeby zaspokoić. Nie zrobi tego czytając książki czy malując obrazy.
Ok cały czas jest temat " ja czuję się samotny/a, ja, ja", a może trzeba spojrzeć, że inni też czują się samotni i trzeba im poświęcić swój czas, kawałek siebie, okazać zainteresowanie.
Trudno uwierzyć że ktoś woli być sam bardziej skłaniam się ku temu że został już tak zraniony że boi się zaufać po raz kolejny i stąd wybór samotności, ja odkąd pamiętam nawet jako dziecko czułam się samotna to swego rodzaju pustka w środku która towarzyszy mi od zawsze myślę że jest to też spowodowane tym że ojciec wyjechał jak miałam 4 lata i nic nie było wstanie tego wypełnić do dziś mam z tym problem boje się odrzucenia i choć bardzo chce związku niszcze moje relacje , byłam też w relacji gdzie czułam się samotna ponieważ partner nie był wstanie sprostać moim oczekiwaniom i to jest temat na terapię kolejna sprawa to myślę że osoby z depresją właśnie często czuja pustkę niezrozumienie a co za tym idzie samotność to moje spostrzeżenia dzięki za film bardzo lubię pana filmy gdyż jestem jak pan WWO i to o czym pan mówi sprawia że potrafię zatrzymać się przy temacie i głębiej go przemyśleć a to sprawia że wiele spraw rozumiem albo widzę u siebie pozdrawiam
Jest jakieś określenie, zjawisko, które definiuje człowieka, który lubi samotność wyłącznie tą z wyboru. Ale dłuższa alienacja powoduje stres i niepokój, a komfort odnajduje się dopiero wśród ludzi? Proszę o odpowiedz. :) jakies przeciwieństwo hikikomorii?
Człowiek jest istotą społeczną z natury, został stworzony do kochania i bycia kochanym (piramida potrzeb Maslowa) stąd wybieranie samotności jako stylu życia jest czymś nienaturalnym, co moim zdaniem prowadzi nie tylko do pogrążenia siebie, ale także może w zły sposób wpływać na życie innych ludzi
Nie jestem pustelnikami , lubi się ludzi ciekawych wewnętrzne . Rozmowy które uczą wzajemnie. Trochę samotności nie szkodzi. Przyjaciół teraz nie ma . Nawet znajomych, kapitalistyczny świat. Praca , dom , rodzina i pasję .
Wie ktoś, czy można jakoś na NFZ czy coś opłacać psychologa? Bo 50'cio minutowa terapia psychologa/psychiatry online jest bardzo droga, a nie wiem, czy zaczynać, bo jak to ma być jedna, dwie terapie na miesiąc, to to się mija z celem... a bardzo potrzebuję, bo długo już tak nie pociągnę. I nie nie użalam się nad sobą i nie szukam atencji, po prostu zbyt wiele już zmieniłem i nadal nic, brak mi już sił od tego upadania i wstawania z kolan
@@bozenaolejarz6486 Żeby żerować na czyjejś depresji i braku chęci do życia... naprawdę. Akurat trafiłaś na antyteistę i to z własnego wyboru. Może jesteś naiwna i myślisz, że ogłupienie mnie mi pomoże (już wolę alkohol, chociaż jestem abstynentem). A może jesteś cwana i wykorzystujesz moją sytuację, bobwydaje Ci się, że prócz szczęścia w życiu, straciłem też szare komórki... Czy tak, czy tak, dziękuję za zaproszenie do jednej z wielu globalnych sekt, ale jestem umysłem niezależnym i ponad wszelkie bajki oraz zabobony. Potrzebuję pomocy profesjonalnego niereligijnego psychologa/psychiatry, nie zakładania różowych okularów, wstrzykiwania sobie głupoty i lekceważenia problemu. Wzajemnie życzę dużo sił i rozwagi.
Nie zgadzam się w pełni z punktem, że jeżeli człowiek ma zainteresowania to łatwiej jest mu znieść samotność. Są osoby, które muszą np działać społecznie mogą długo nie wytrzymać z tą świadomości, że będą sami.
Wszystko to prawda, tylko jak to zrobić, żeby się czuć dobrze będąc samemu? Dlaczego jednym to nie sprawia problemu, a inni kompletnie nie potrafią się odnaleźć będąc sami? 🤔
To pierwsze 😉 nie tylko jeśli chodzi o partnera, też ogólnie o brak ludzi wokół siebie, ten fizyczny. Dla niektórych źródłem energii jest kontakt z innymi ludźmi (tak, mam na myśli ekstrawertyków 😄), a kiedy tych ludzi przez dłuższy czas brakuje, ciężko im się odnaleźć. Chciałabym zrozumieć, jak to działa, od czego to zależy, bo chyba nie tylko od introwertyzmu czy ekstrawertyzmu. No i jak się nauczyć tego, żeby być takim jakby samowystarczalnym 🤔
@@agnieszkaroda2098 Niektórzy po prostu nie czują potrzeby przebywania z innymi ludźmi. Dla większości osób jest to nie do pojęcia, ale tak jest. A jeśli ktoś nie czuje takiej potrzeby, to przecież nie będzie się na siłę zmuszał do kontaktu z innymi.
Powinniśmy rozdzielać bycie samemu od poczucia samotności :)) Człowiek który spędza w zostaję w domu 24/7 nie musi być samotny pomimo braku kontaktu z innymi ludźmi. Tak samo jak ekstremalny ekstrawertyk spędzający wśród ludzi większość wolnego czasu może być przytłoczony samotnością
Przyczyną mojej samotności jest niechęć seksu z mężczyzną Bo mnie boli jeśli gmera w moich narządach niedelikatnie. Oczywiście, każdy mówi, że będzie robił to delikatnie, ale jak co do czego, to jest masakra.
Samotność moja jest wynikem , wyjazdu do pracy zagranicę. W moim długoletnim związku czułam się samotnie do tego doszły problemy ze zdrowiem a w końcu po operacji utrata pracy. Czułam się , że jestem ciężarem dla mojego męża. On realizował swoje cele nie dbał o mnie. Nadażyła się okazja do wyjazdu do pracy, przez moją siostrę . Był wolny etat w jej miejscu pracy. Poleciałam pełna optymizmu i wiary , że się odbuduję finansowo i stanę na nogi . Praca poniżej moich kwalifikacji i do tego na starych maszynach. Przeżyłam szok , wszystko nie tak jak sobie to wyobrażałam. Problemy z językiem , problemy administracyjne i problemy rodzinne z siostrą i jej mężem. Mysiałam 3 miesiące mieszkać z nimi . Dochodziło do spięć i ogromnej kłutni po której poleciałam na przerwę świąteczną do domu. Wróciłam po 2 tygodniach ze powodu pracy , bo tylko to tu mnie trzyma . Teraz mieszkam od 1,5 roku sama nie mam tu dobrych znajomych i bliższych więži . Najgorsze w tym wszystkim jest fakt, że wszyscy oczekują , że zostanę tu do emerytury tzn. jeszcze ponad 4 lata .
Ja już jestem samotny od przeszło 3 lat i tak się kurde przyzwyczaiłem, że nie łatwo było by pozwolić komuś wejść w życie z butami... Trzeba się z tym pogodzić bez względu na to czy to z wyboru czy los tak chciał.
Moim zdaniem najgorsze jest poczucie niezrozumienia, wyizolowania. To według mnie jest jeden z najgorszych rodzajów samotności. Samotność w rozumieniu świata
To chyba glowny powod samobójstw
Ja tak mam, że nikt mnie nierozumie i przez to czuje się samotna/y
Mieć wokół wielu ludzi, a nie mieć tego jednego jedynego człowieka- to jest właśnie samotność.
"Nie zrozumie nigdy mnie ten kto nie jest sam" 😊
Im wyższa samoocena tym łatwiej radzić sobie z samotnością i cieszyć się swoim towarzystwem a znajomi czy partnerzy to dodatek
I takie podejście jest dobre bo znajomi cię opuszczą
Bujda
Prawda...☺
Mój dziadek często mawia, że "Najważniejsze są dodatki". Bo jednak filet z kurczaka nie będzie smakować tak samo bez ziemniaków, buraków, czy innych dodatków. :P
Wg mnie nie samoocena ma tutaj największe znaczenie a atawistyczna potrzeba budowania więzi. Myślę, że mężczyznom może być łatwiej (?) gdyż potrafią czerpać bliskość z jednorazowych aktów a kobieta jednak potrzebuje relacji. Człowiek dla prawidłowego funkcjonowania potrzebuje więzi a tych nie da się budować zamykając na świat i wypełniając czas zainteresowaniami.
@@anyax5898 oj uwierz, mężczyzna też potrzebuje relacji. Nieraz dla takich relacji lub z ich braku niejeden mężczyzna stracił życie.
4:50 nie do końca się zgadzam. Jak na moje ciężko w samotności zmotywować się do robienia czegokolwiek. Mam jakieś zajęcia i hobby. Multum książek które czekają na swoją kolej. Mimo to w samotności bardziej wegetuje zamiast zająć się sobą
Mam tak samo, oczywiście że samotność często wiąże się z tym, że masz dużo wolnego czasu, więc teoretycznie można się zająć sobą, ale brakuje wówczas jakiegoś takiego poczucia celu. Bo jak by nie patrzeć, to ludzie nadają naszemu życiu sens i nie chodzi mi o to, że sens życia to wyłącznie ludzie, bo każdy ma jakieś plany, marzenia itp., ale mnie ludzie przede wszystkim motywują do działania.
@@justyna2033 Tak bardzo prawda!
Myślę że nie jest to wina samej samotności a bardziej jej skutków takich jak depresja czy niska samoocena.
@@123-w2l9t a gdyby to odwrócić? Może to właśnie samotność doprowadza do depresji i zmiany samooceny co sprawia że człowiek staje się mniej produktywny
@@andrzejtrochowski5945 Właśnie to miałem na myśli pisząc powyższy komentarz... skutek ≠ powód
9:14 "Czy samotność to fizyczny brak ludzi wokół ciebie czy uczucie braku więzi z ludźmi?"
Trafiłaś w punkt z tym pytaniem, Julia Bochynska.
👌
Jako, że innych ludzi znam mniej lub bardziej, ale najbardziej znam i odczuwam siebie, napiszę tak.
Po pierwsze. Wyobraźmy sobie, że budzimy się któregoś dnia i na Ziemi nie ma ani jednego człowieka. To byłoby przytłaczające doznanie. Często, jak sądzę, nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele daje nam krótka wymiana zdań z osobami, których nie znamy lub znamy 'z twarzy'. Sprzedawców w sklepach, osób z dalekiego sąsiedztwa, kiedy komuś kasujemy bilet, ustępujemy miejsca itd., itd. Ludzie, z którymi wymieniamy uprzejme "Dzień dobry" czy "Cześć, Bartek" czy po prostu, bez słów, komunikujemy się oczyma.
Uśmiech, te kilka sekund, krótka wymiana zdań z kasjerem, one są bardzo ważne dla naszej psychiki.
Po drugie. Na Ziemi jest mnóstwo ludzi. Ale kiedy nie ma tej jednej osoby, z którą możemy porozmawiać, której możemy zaufać, mijamy się, ale nie odczuwamy bliskości z żadną z osób, z żadną - to uczucie jest tak dołujące, że, moim zdaniem, za wyjątkiem rozmów z psychologiem, psychoanalitykiem, psychiatrą, po prostu z dobrym specjalistą, nie jesteśmy sobie sami poradzić we własnej, jednoosobowej "celi".
Oczywiście, jak zwykle, są wyjątki. Ludzie wyobcowani. Część z nich ma dużo uczuć, są to często bardzo dobrzy ludzie, ale nie potrzebują nawiązywać bliższych kontaktów z innymi osobami lub nawiązują, ale sporadycznie. Żeby coś mieć do picia, ubrania, jedzenia - i wracają i w przenośni i dosłownie, do siebie.
Są też... Dużo napisałam.
Dlatego będę kończyć.
Dziękuję Ci, Człowieku Absurdalny, za kolejny ciekawy odcinek, pozdrawiam Cię.
I pozdrawiam (Panią) Julię.
🙋♀️
Życzę Wam - wszystkim - zdrowia. 🙂
Definicja zdrowej samotnosci czyli brak ludzi, ktorzy zabieraja nam czas.. Super podoba mi sie.. Jedna z najlepszych definicji.. Pozdrawiam ❤️
Ja czuje się samotny, gdy pomyślę, że pomimo posiadania dobrych przyjaciół brak mi kogoś szczególnie bliskiego. To tak jakby znajomi byli, ale gdzieś oddaleni, być może niedługo stracimy ich z oczu, a to by nie było miłe, bo wtedy końcowo zostajemy sami i musimy poszukiwać nowych towarzyszy
Myślę że posiadanie partnera/partnerki rozwiązałoby ten problem.
@@antonichecinski1116 Możliwe, choć w tym wypadku ulotność związków często przysparza cierpienia dodatkowo 🤷♀️ nic wielkiego, ale wiadomo, że zakochany człowiek sie mocno przejmuje :d
@@antonichecinski1116 Myślę, że to rozwiązanie na jakiś czas a potem ten stan wróci, może też być przyczyną rozpadu związku( oby nie tzn. dobrze byłoby nie pomylić tej bolesnej wewnętrznej samotności, która towarzyszy większości wrażliwych ludzi, z brakiem uczucia z jednej czy drugiej strony). Myślę, że to jest cecha ludzi nadwrażliwych.
@@Mi-Kov wszystko jest ulotne. Przyjaźni też nie można być nigdy 100% pewnym.
Zakonczylem swój poprzedni związek dlatego, że odczuwalem właśnie samotność z partnerką. Brakowalo mi uczucia, ze rozumie mnie jako czlowieka, to jak widzę świat i jak chce w nim rozwijać i się spełniać. Teraz na kwarantannie w tej fizycznej samotności zwyczajnie brakuje mi tych normalnych chwil kiedy wychodziłem z domu kupić hotdoga w żabce i obserwowalem na spacerze żyjące społeczeństwo.
Poczucie samotności wynika raczej z własnego wnętrza, często sięga dzieciństwa, gdzie rodzice nie mieli czasu na poświęcenie odpowiedniej uwagi lub była rywalizacja z rodzeństwem. Zakańczanie związków tego nie rozwiąże, należy to samemu przepracować a masz tego sporo.
Druga rzecz to uczucie i oczekiwanie zrozumienia, akceptacji od innych.
Nikt nie może dać nam poczucia wartości i bezpieczeństwa, jeżeli nie mamy tego w sobie. Ja nie oczekuję od nikogo aby cały czas dawał mi swoją uwagę i potwierdzał moje opinie czy poglądy, bo mam swoje zainteresowania, znam swoją wartość i akceptuję różnice międzyludzkie. Każdy ma prawo do własnych opinii i ja to szanuję nawet wtedy, kiedy b. różnią się od moich i tego samego oczekuję od innych.
Kiedy zajmiesz się swoim życiem i rozwojem, zaakceptujesz sam siebie takim jaki jesteś, wzrośnie Twoja wartość w Twoich oczach i innych.
Znając swoją wartość nie będziesz Ci zależało co o Tobie myślą inni.
Bierz się do pracy nad sobą a samotność i nuda znikną. Powodzenia :)
Dlatego własnie wole być singielką,bo wiem,że musze liczyć tylko na siebie. To też jest trudne,ale jak jest się w związku,oczekuje się jakiejś pomocy i wsparcia. Jeśli tego nie dostaniemy czujemy się zawiedzeni tą osobą,a przez to samotni w tej relacji;( I to jest chyba gorsze niż samotność w pojedynkę...
Samotność bywa bardzo inspirująca. Mamy czas na przemyślenie wielu aspektów swojego życia, zastanowienie się czego chcemy od życia, popracować nad swoimi projektami. Odpocząć psychicznie.
Obecnie żyje sobie, bo żyje. Nie obchodzi mnie nic, mam hobby i spełniam się w nim. Na początku moje otoczenie zaczęło mnie od siebie odizolowywać. Nie powiem to było frustrujace, ale z czasem ja zaczęłam się odizolowywać.
Kocham książki, uwielbiam pisać i rysować. Czuje się spełniona, ale dalej gdzieś z tylu głowy, potrzebuje chodź jednej osoby, która mnie wysłucha
Choć * ❤️
I ja to Samo przerabiam, mam Hobby ale brak towarzystwa pomiedzy hobby
Samotność pomogła mi poznać siebie i się rozwijać, lecz z czasem zabrakło mi ludzi, z którymi mogłabym podzielić się swoją osobowością. Rozwój zamienił się w swego rodzaju kryzys, zaczęłam mieć poczucie, że to co robię nie ma sensu, gdy ludzie wokół mnie mają bogate życie towarzyskie a ja jestem poza ich światem. Było mi też przykro, gdyż poza najbliższymi domownikami nikt tak naprawdę mnie nie znał. Robiłam swoje i czerpałam z tego satysfakcję, ale były też momenty załamań. Sama nie wiem czy jestem samotniczką z wyboru. Wiele czynników przyczyniło się do mojej samotności, ale również ja sama mam dość specyficzną naturę, co utrudnia kontakty z innymi ludźmi. Wobec najbliższych jestem zupełnie inną osobą, przed obcymi bardzo trudno mi się otworzyć.
mam podobnie ...
@@rosalierose1513 Przykre to jest czasami, bo chciałabym czasem z kimś pogadać ale nie mam z kim.
@@victoriaantoinette4742 może z rodzicami jezeli masz bardzo dobry kontakt z nimi? A może z którymś z kuzynów? Ne musisz szukać wcale daleko ;) spróbuj może docenić tych najbliższych ;)
Rozwijajac sie fajnie jest miec wokol siebie ludzi, ktorzy robia cos podobnego. Nastepuje wtedy fajna wymiana energii, dobrze sie rozumiemy, wspieramy, jest o czym pogadac, rozmowy sa ciekawe, pelne pasji, itd.
Jesli natomiast rozwijajac sie, masz obok siebie ludzi ktorzy robia cos innego albo nie robia nic ciekawego i w ogole nie maja pojecia o tym co my robimy, nie okazuja zadnego zainteresowania, poruszaja jakies lipne tematy, to wtedy jest straszna kaszana i pojawia sie poczucie frustracji, straconego czasu, takie relacje nie przynosza nam satysfakcji, nie dodaja skrzydel. Trzeba miec wtedy naprawde silna osobowosc, bo mozna latwo stracic motywacje do dalszego rozwoju.
Też bym chciał z kimś poważniej porozmawiać, ale nie mam z kim :( Mam mnóstwo ZNAjOMYCH, ale żadnej bliższej osoby, przyjaciela. W szkole uważają mnie za tak sympatyczną i pomocną osobę, ludzie nawet dosyć chętnie ze mną rozmawiają. Natomiast po szkole mój dzień prawie zawsze kończył się tak samo: Przebieram się w szatni, żegnam się ze znajomymi i idę na przystanek, czekam pół godziny na autobus (albo nawet godzinę), wracam do domu, chwilę odpocznę, zabiorę się do nauki, coś jem i idę spać. Weekendy w sumie podobnie wyglądały. Tak przykro mi się robiło, że każdy z klasy spotyka się ze znajomymi czy to po szkole czy w weekendy, a ja jak zwykle siedzę w domu i czekam, aż skończy się tydzień i rozpocznie się nowy. I tak prawie 3 lata w liceum, do którego uczęszczałem minęły jak jedna noc. Oczywiście mówię o sytuacji przed pandemią. Zawsze miałem wrażenie, że może ludzie nie chcą się że mną spotykać, bo się dużo uczę i jestem nudny (co prawdą nie jest, po prostu łatwo mi przychodziła nauka i sama lekcja w szkole była dla mnie wystarczalna). Za nudną osobę się nie uważam, mam wiele pasji, o których chciałbym rozmawiać z innymi. Niestety mieszkam w wiosce oddalonej od małego miasta 15km, a od większego to już ponad 50km, przez co ciężko mi jest znaleźć jakieś miejsce, gdzie mógłbym spotkać ciekawych ludzi.
jako uczennica przez kwarantannę nie mogę być sama z myślami i moją sztuką, bo szkoła wlewa się w mój czas i nie mogę być z ludźmi, co zagłuszyłoby to, że nie mam kogoś kogo mogę sluchać i do kogo mogę mówić.
Pełna samotność to kiedy jesteś sam ze sobą fizycznie i emocjonalnie
Milego dnia
Bycie samym nie jest tożsamym z byciem samotnym. Właśnie najgorzej jak człowiek jest otoczony ludźmi i czuję się samotny...
Potwierdzam... 😟
Najgorzej to jak człowiek nie ma wokół siebie ludzi. W ogóle.
Tak czuję się ja właśnie.
@@LalaLala-to9kv Nie jest tak. Wszędzie znajdziesz kogoś do pogadania i od tego trzeba zacząć i przyjaciele czyli osoby, z którymi przebywanie sprawia Ci szczególną przyjemność, po prostu czujesz, że rozumiecie się w lot, to się po prostu przytrafia w życiu, ale trzeba żyć i być otwartym. Życzę Ci tego.
Samotność w domu marzy mi się od października u.r. Uwielbiam być sama i nigdy mi się nie nudzi.
Jeśli już to przeszkadza mi tylko samotność jako brak zrozumienia ze str otoczenia i bycie samemu w jakiś problemach lub opiniach
Można mieć super ciekawą osobowość, ale wszystko znosi się do pewnego czasu. Niepowodzenia w uczuciach, brak przyjaciół (takich na serio, a nie zwykłych znajomych), wykonywanie pracy, której się nie lubi (lub która jest bardzo ciężka), brak pieniędzy ponad poziom zwykłego przetrwania, brak własnego mieszkania i brak perspektyw na w miarę szybką zmianę na lepsze w którejkolwiek dziedzinie życia, powoduje ogromną samotność, żal, kompleksy, ekstremalne obniżenie samooceny, ale także dodatkowo odbiera jeszcze siły i motywację do zmian. Sytuacja covidowa jawi się w tym wszystkim jako gwóźdź do trumny. Samotność to właściwie siostra depresji.
Męczy mnie taka rzecz, że nie możesz pokazać prawdziwego siebie, nie możesz przedstawić swoich myśli i obaw, nie możesz pokazać, że masz słabe dni itd., bo takiego żadna nie chce. To ciągłe gadanie "bądź sobą w relacjach/związkach" dobija. Chciałbym kiedyś się komuś wygadać i mieć pewność, że ta osoba mnie rozumie, i nie powie: "przestań klepać takie głupoty, inni ludzie mają większe problemy". Ale nie mam komu.
A w związki nie wchodzę, bo nawet znajomości nie umiem nawiązać. Tak sobie jakoś egzystuję na tym smutnym świecie.
Mnie właśnie najbardziej zbliżało do partnera, gdy pokazywał swoje skryte myśli i obawy. Gdy leciały mu przy mnie łzy. Dzięki temu, że pokazywał mi swoje wnętrze, tym bardziej rosło moje uczucie do niego.
Wydaje mi się że samotność wśród ludzi występuje gdy ignorujemy potrzeby naszego 'ego' i umiera ono z głodu, sabotujemy samych siebie i czujemy się gorsi od innych, lub nie umiemy stawiać granic i sami nie wiemy czego chcemy od innych, na co my i oni mogą sobie pozwolić. Myśle że samotność w obecności osoby nam "bliskiej" która w zasadzie nic o nas nie wie i może widziec w tym wyłącznie korzyści dla siebie, jest to wariant najtrudniejszy, najbardziej bolesny i ogólnie - gra niewarta świeczki :)
oj tak byczq +1
Lubię rozróżnienie pojęcia samotności od osamotnienia. To drugie jak łatwo się domyślić zawiera w sobie ów brak głębokich i satysfakcjonujących więzi. Co do samotności, to powiedziałabym, że jest częścią każdej relacji. Jest jak pauza w muzyce. Jeśli w relacji nie ma miejsca na samotność, mówimy najczęściej o jakimś zaburzeniu więzi. Najciekawsze jest dla mnie poznanie potrzeby samotności. Kiedy? Dlaczego? W jakim celu potrzebuję być sam. W ten sposób samotność służy więzi. Kiedy jestem sam, by słuchać mojego wnętrza, tworzyć, robię to po to, by później dać to innym.
Twój komentarz to strzał w dziesiatkę. Od kilku lat jestem singlem, dosyć zadowolonym z życia (nie żeby od razu w 100%, ale jest naprawdę ok), tymczasem na rodzinnych przyjęciach neustannie muszę odpowiadać na pytania pt. Czy nie jest ci smutno, tak samej jak palec! heheh ludzie totalnie mylą pojęcia. Oczywiście, że czasem jest mi smutno, ale nie siedzę wkąciku pochlipując z paczką chipsów i butelką wina (no dobra, raz się zdarzyło :) Uważam jednak, że samotność wiele mnie nauczyła o sobie samej. Myślę, że w najgorszej sytuacji są ludzie, którzy mają obok siebie innych - męża, żonę, rodziców, dzieci, kolegów - ale tak naprawdę nic ich nie łączy poza fizyczną obecnością.
Dzięki za odcinek w ten samotny piątkowy wieczór. Zawsze miło posłuchać takiego mądrego i interesującego człowieka!! :))
Dzięki za miłe słowa (że aż tak dobrze mnie odbierasz;)) i miłego wieczoru!
najgorsza samotność to odizolowanie od samego siebie, utrata siebie albo swojej "duszy"; na szczęście siebie można odzyskać i wtedy człowiek już nigdy nie jest "sam"
O tak! Myślałam że jestem introwertykiem. Ale teraz myślę że mam społeczną fobię. Bardzo nie lubię być wyeksponowana zwłaszcza na ludzi do których nie mam zaufania. Nie zabieram głosu w większych gronach. Potrafię się martwić kilka dni po tym jak byłam wyeksponowana na ludzi (tzn jak coś opowiedziałam) żałuję że się odzywałam. Ale tak naprawdę uwielbiam ludzi mam kilka ważnych osób które lubię widzieć i brakuje mi ich na kwarantannie. Najchętniej widuję ludzi w układzie jeden na jeden. Nie lubię rywalizować o uwagę. W układzie na 3 osoby mogę się spotykać z ludźmi do których mam zaufanie. Więc jak introwertyzm czy społeczna fobia?
Fobia
Sporo cech ktore wymienilas ma introwertyk. Ja tez lubie samotność ale uwielbiam sie spotykac z dobrze znanymi mi ludzmi. Nienawidze jak w grupie jest wiecej niz 5 osob. Bardzo dlugo dostosowuje sie do nowego miejsca pracy. Jestem wstydliwy. Introwertyk taki jest. Fobia to zbyt grube słowo.
Mi to wygląda na osobowość unikającą
@@mazut4220 ooo takiej jeszcze nie znam może to być to bo wielu rzeczy unikam pooglądam sobie filmiki podiagnozuje sobie zaburzenia osobowości. Dzięki!
@@mukam3 a mi to wygląda po prostu że jesteś wstydliwa i tyle.
Ja szczerze mówiąc, lubię siedzieć sama, zamknięta w 4 ścianach. Jest do dla mnie sposób na "nałdowanie baterii" nawet jeśli robię rzeczy, które mnie w jakiś sposób męczą. Ale jednocześnie jestem osobą, która lubi mieć dużo obowiązków chodzić i załatwiać różne rzeczy (nawet jeśli rozmowy z ludźmi mnie strasznie stresują). W tej chwili, nie posiadając takiej ilości obowiązków, czuję się przytłoczona, bo moja samotności nie jest sposobem na wyciszenie, odpoczynek i twórczą pracę, a staje się całą moją codziennością. Choć i tak znoszę to wszystko dużo lepiej od moich znajomych, którymi głównymi zainteresowaniami są spotkania towarzystkie i imprezy.
Jestem borderem więc nie mam obiektywnego oglądu. Albo obsesyjnie potrzebuje ludzi albo totalnie się od nich izoluje i ich olewam. Dużo w tym krygowania się i manipulowania bo bordery panicznie boją się odrzucenia
W radzeniu sobie z samotnością przeszkadza to jak bardzo ludzie zaczynają Cię żałować. Nawet kiedyś bardzo lubiłem swoją niezależność i ogrom wolnego czasu to ciągłe komentarze czy nie jest mi smutno itp. doprowadziły mnie do tego że zacząłem co raz częściej się nad tym zastanawiać. Kiedyś uwielbiałem podróżować ale reakcje szokowe ludzi "jak to tak, samemu?" sprawiły, że trochę mi to zbrzydło.
nie zwracaj uwagi na ludzi komentujacych Ciebie!
Miej ich w du..... jesteś tutaj raz i nie warto przejmować się tym co mówią inni na twój temat.
Uwielbiam sama wyjeżdżać, więcej wtedy zauważam, przeżywam, jestem wolna, robię co i kiedy chcę. Mam porównanie, nie raz miałam kulę u nogi. Też spotykam się z głupimi pytaniami, dlaczego sama - nie mam już siły wyjaśniać... Ale nie pozwolę sobie odebrać radości z wyjazdów. A jak chcę pogadać, to na kawę po powrocie czy telefon. Nie chcę ryzykować, że ktoś mi pokrzyżuje plany wyjazdowe, bo ma inną wizję. I jeszcze jedno - widuję i znam ludzi, którzy sami podróżują, to nie jest takie rzadkie. Pozdrawiam :)
Też tak kiedyś miałam. Ciągle chciałam przebywać z ludźmi. Wydawało mi się, że wolny czas najlepiej spędzać ze znajomymi. Teraz bardzo mi się to zmieniło. Wolę zdecydowanie swoje towarzystwo. Zauważyłam, że ludzie gadają w kółko to samo i historie ciągle się powtarzają. Ale raz na jakiś czas ploteczki polecam, żeby docenić swój spokój w głowie 🙂🙂🙂
Kiedyś miałem w życiu taki okres że dużo osób ze mnie zrezygnowało. Poczułem samotność i zaczolem od niej uciekać. Nabawiłem się wielu problemów. Z czasem nauczyłem się być sam czułem się lepiej sam ze sobą niż z kimś kto nie patrzy w oczy tylko na ręce. Teraz buduje właśnie więź z dziewczyną, nie potrafiłem tego zrobić od 3 lat Teraz mi to wychodzi pozdrawiam
Tylko mi smutno po wysłuchaniu tego... To jest taki temat, o którym można gadać godzinami a i tak nic to nie zmieni 🤷 to życzę chociaż miłego dnia czytającym ten komentarz 🙂
Czuję samotność i chcę poznać kogoś nowego, dlatego że boję się że obecni znajomi mnie opuszczą i szukam sobie tak jakby kogoś "na zapas" żeby nigdy nie zostać kompletnie samemu. Mam nadzieję że nie tylko ja czuję coś takiego
Czasami odkładam płótno pędzel i ciężko płacze... nie do końca zainteresowania potrafią zastąpić kontakt z innymi...
Jak już czuję się czasem samotny to przede wszystkim emocjonalnie bo mało kto mnie rozumie, wie co czuję i stara się zrozumieć, tylko moja kobieta w większości wie co, jak, w jakim stopniu mnie coś rusza i co czuję. Całe szczęście jest też grupka osób która wie jak ze mną rozmawiać w maksymalnie 30% co mnie dziwi bo ja mogę się dogadać z większością w 90% a ze mną trzeba znaleźć odpowiednią ścieżkę co potrafi znikoma ilość osób ale kilku się udało i chwała im za to
Ja szczerze wolę być sama, ponieważ nie mam ochoty opowiadać ludziom, nawet bliskim, tego co się u mnie dzieje, więc każda relacja z mojego punktu widzenia zmusza mnie do obnażania siebie wbrew swojej woli albo do kłamstwa, inaczej rozmawiamy tylko i wyłącznie o tej drugiej osobie lub milczymy i to nie jest ta zdrowa cisza.
Ludzie często się izolują, bo nic dobrego się u nich nie dzieje, a nie chcą bliskich zasypywać swoimi problemami, dlatego żeby nie kłamać, lepiej się od wszystkich odciąć całkowicie. Sobie tak czy inaczej nie pomożemy, a zaoszczędzimy nieprzyjemnych sytuacji tej drugiej osobie. I dlatego to jest lepsze rozwiązanie.
Co innego samotnosc w mlodym czy srednim eieku a co innrgo w wieku starszym... Stsrsi ludzie bardzo bolesnie odczuwaja samotnosc a jeszcze bolesniej gdy czuja sie samotni będąc z osobą kochaną!
Hipoteza o jedzeniu z nudów jest bardzo ciekawa. Sam często (szczególnie ostatnio) stwierdzam że możnaby coś zjeść bo np. nie mam już nic do zrobienia.
To nie hipoteza... To prawda
Można być samotnym w tłumie,bo samotność to nie mieszkać samemu,Samotność to pustka po kimś i tęsknota lub tęsknota za kimś kto jest marzeniem serca,,Może jeszcze niema tego kogoś w życiu ale już jest w sercu pragnienie,aby był ktoś taki,
Samotność jest twórcza!
Bycie samemu, to coś innego niż samotność.
Z Twojego polecenia przeczytałem 'Wilka Stepowego' Hessa. Zaintrygowała mnie ta powieść. Książkę pochłonąłem w niecałe dwa dni.
Ja osobiście zaobserwowałem u siebie, że uwielbiam być sam ale nie potrafilbym być samotny. Bardzo dobrze obrazuje to sport jaki trenuje- Judo znacznie lepiej czuje sie wychodząc na matę z myślą, ze polegam w tym na sobie majac jednak za matą kolegów dopingujących i trenera trzymajacego za mnie kciuki niż na przykład grając w piłkę nożną gdzie jestem otoczony przez moją drużynę i nie jestem co prawda samotny ale nie jestem też sam.
PS. Bardzo lubie materiały, które wypuszczasz mimo, że nie zgadzamy się na wielu fundamentalnych polach, zdajesz się być rozmówcą reprezentującym odmienne poglądy jakiego bym sobie życzył 😉
Ja z samotnością spotykałam się bardzo często od czasów wczesnego dzieciństwa.
Przez ostatni rok w nowej szkole miałam problemy z odezwaniem się do kogokolwiek i jedyne czego chciałam, to mieć kogoś przy sobie.
No i wyszło tak, że spotkałam się z jedną osobą w wakacje. Myślałam, że wtedy będę szczęśliwa, jednak czułam się smutna i bardzo samotna, mimo że rozmowa była przyjemna.
Kocham twój kanał ❤️🥺// twoje filmiki są dla mnie przynajmniej bardzo interesujące i zawsze czekam na nowy odcinek 🥰
Takich widzów kanał też kocha ;)
7:53 no właśnie. Ja od zawsze byłam sama ( nie wiem czemu🤷♀️ ludzie poprostu mnie nie lubią, więc sie nie narzucam) więc samotność mi nie przeszkadza. Największy problem mam w ocenieniu samej siebie, to znaczy jak ktoś mnie pyta czy jestem introwertykiem czy ekstra to nie mam pojęcia co powiedzieć🤷♀️ bo sama nie wiem i nie wierze w to, że testy mnie określą skoro sama nie umiem. Tak samo mam w innych aspektach, np ,,czy mi sie to podoba czy nie,, czasem poprostu nic nie czuje i co mam odpowiedzieć jak ktoś sie pyta? Zazwyczaj pada odpowiedź ,, może sie podobać ,, bądź ,,ciekawy film,, Zdarza się również, że nie jestem w stanie nazwać swoich emocji, w sensie jak jestem zła no to wiem, że jestem zła 😂 ale np w tym momencie pisząc to, jakby ktoś zapytał mnie ,,co czujesz,, opowiedziałabym ,,nie wiem,, bo nie wiem. Ponieważ nie mam ani znajomych ani przyjaciół, którym mogłabym zaufać, nie wiem czy to jest normalne... Ma ktoś tak?
ja mam podobnie , myślę że problem polega na tym że podświadomie izolujemy się od ludzi z obawy przed odrzuceniem a przez to nie widzimy potencjalnych przyjaciół. Siła tkwi w naszych umysłach. Pamiętaj że nie każdy musi Cię lubić ,ale na pewno tacy też istnieja.
Ja mam fobię społeczną i moi przyjaciele to ludzie wysyłający mi życzenia kilka razy w roku na facebooku, ale lubię ludzi i potrzebuję ich. Taka samotność jest okropna
Ja nie mam fobii (chyba;),ale jestem introwertyczką,w dodatku dośc nieśmiałą (to nie musi iść w parze,ale u mnie akurat idzie; nieśmiałość i introwertyzm;).
Nie lubię duzo ludzi wokół siebie,ale to nie znaczy,że nie lubię ludzi wogóle i nikogo nie potrzebuję do szczęścia;). Teraz mam tylko jednego przyjaciela,a właściwie znajomego,z którym widuje się zwykle raz na kilka tygodni,ale potrzymuję kontakt na Facebooku;) Miałam też drugiego,ale się wyprowadził;) Zostają więc meile i Fb,czasem jakieś życzenia przez sms;).Szczere, tyle kontaków społecznych mi wystarczy;) Nie mam potrzeby poznawania nowych ludzi (tak samo jak nie potrzebuję 500 znajomych w "social mediach";)
Ja mam ten problem w związkach, że lubię samotność , a już na pewno wolę ją niż spędzać czas z kimś z kim nawet nie mam fajnych tematów do rozmów. Po za tym mam tyle zainteresowań i tak bardzo lubię się skupiać na tym że czasem wręcz przeszkadza mi obecność innej osoby tym bardziej jak ta osoba nie ma żadnych zajęć i chce non stop mojej uwagi, a to mnie bardzo męczy.
Ja nie jestem teraz w związku, ale nie czuję się samotnie. Zrozumiałam, że zabiegałam rozpaczliwie o towarzystwo, bo nie potrafiłam być szczęśliwa sama ze sobą. Nie każdy musi być w związku. Niesamowita sprawa, ale często ludzie w małżeństwie potrafią czuć się samotni i opuszczeni. Prosta, choć niełatwa do osiągnięcia rzecz - pokochaj siebie. Ja czułam się bardzo zniszczona przez doświadczenia z młodzieńczych lat i myślałam, że moim przeznaczeniem jest żyć na zmianę kochając i nienawidząc siebie ciągle i ciągle. To mnie wypalało. Troszkę zajęło zanim zdecydowałam się na terapię. W Psychologgii przyjmuje pani Aleksandra Osińska. Uważam, że to fantastyczna psycholog. Teraz czuję się lepiej i od trzech lat jestem w szczęśliwym związku, ale najpierw musiałam pogodzić się z samą sobą. :)
Męczy mnie szukanie przyjaciół i boje się tego robić ale jeszcze gorzej się czuje gdy przypominam sobie że jestem sam jakbym był jedynym człowiekiem na ziemi. Mimo tego dzięki samotności zacząłem ćwiczyć, pisać i robić wiele rzeczy których wcześniej nie miałem czasu robić. Lubie być sam ale nienawidzę czuć się sam.
Właśnie dlatego wolę być sama i być "samotna", niż być samotna wśród ludzi, łatwiej zaakceptować stan samotności, gdy jesteśmy tylko ze sobą, tym bardziej że jest to zazwyczaj stan dający wiele możliwości, pozwala nam na rozwój i odpoczynek. Też zauważyłam, że moja samotność bierze się z pewnych kompleksów, często wydaje mi się, że nie jestem wystarczająco dobrą znajomą czy przyjaciółką. Stąd też myślę, że wzięła się moja zaborczość, bo chcę być jedyną godną zaufania osobą dla swoich bliskich. Pewnie wynika to z tego, że dopiero kilka lat zaczęła nawiązywać jakieś relacje poza rodziną i zawsze czułam, że odstaję od innych ludzi, trudno mi tak podejść i zagadać, co wydaje się dziwne dla wielu osób, bo jestem pozornie otwartą osobą. Nawet jak byłam w związku, chciałam mieć wzgląd do życia mojej dziewczyny 24 na dobę, nie mogłam się pogodzić z myślą że nie jestem jedyną dla niej ważną osobą.
To juz nie tylko kompleksy chyba, a raczej chec kontroli i gleboki lek przed odrzuceniem, pewnie dlatego podswiadomie wolisz sie izolowac, bo nie da rady kontolowac drugiej osoby, a ta moze nas jeszcze porzucic w dowolnym momencie. Cos do przepracowania, raczej z psychoterapeuta. Pozdrawiam
@@agaka8235 to też, nie chciałam się zbytnio rozpisywać, użyłam chyba niezrozumiałego skrótu myślowego z tymi kompleksami. Miałam na myśli to, że że wiele moich znajomych miało innych znajomych przede mną, ponieważ, jak wspomniałam, dopiero jakiś czas temu zaczęłam się angażować w relacje, wtedy kiedy już wszyscy moi poukładane znajomości, ja dopiero zaczynałam. Również pozdrawiam :D
chyba lepiej być samemu niż z kimś kto nas kompletnie nie szanuje jako osoby tylko po to żeby "kogoś mieć" i w ogóle czy można kogoś "mieć"? ja tam wolę żeby mnie nikt nie miał, skoro nie może / nie chce mu się postarać być ze mną tak, jak ja tego potrzebuję
To nie zmienia faktu, że można być 'SAMEMU/SAMEJ' i *NIE czuć się 'samotnym'* - ja na przykład jestem sama z wyboru - za dużo się dzieje w moim życiu, by jeszcze *dzielić czas* . 🤨
Wszystko zależy, co kto lubi. 🤔 😁
Samotność wydaje się być subiektywnym odczuciem. Bycie samemu to niekoniecznie samotność.
Byłam jestem i na pewno będę 😃
Przepraszam osoby, od których zaczęłam się izolować, mimo że je bardzo lubiłam... Czasem mam takie okresy w życiu, że najchętniej bym się schowała przed wszystkimi na jakiś miesiąc, nie odzywam się, wyłączam telefon. Nie wiem jakim cudem jeszcze inni mnie lubią i sami się odzywaja?
Masz super znajomych
@@tomekwojsaw2180 jestem fajna
samotnosć jest tutaj sprowadza się do rozważań filiżankoloficznych, z prespektywy psychologicznej może osoby czujące się osamotnione w towarzystwe mają złe towarzystwo albo nierozwiązane własne ciągłe konflity wewnętrzne, człolwiek zdrowy czuje się dobrze wśród ludzi, nie gloryfikuje samotnosci; czesem nie można wybrac towarzystwa, np. Pan T z filmu Pan T. albo fanki AC/DC na dłoni nie znmienią otoczenia politycznego, ale to dla nich powód do celu, do działania, nawet w złym otoczeniu można nie czuć się samotnym, bardziej niebezpieczne są nieprzepracowane lęki
A jednak poczucie pewnego osamotnienia na głębokim poziomie towarzyszy prawie każdemu człowiekowi. Nie łatwy jest to temat do ugryzienia i bardzo mocno połączony z tematem przeróżnych lęków; wierzę jednak, że tym bardziej warto o nim rozmawiać, nawet "filiżankoloficznie" :)
Nie żyjemy dla, siebie. Teraz ludzie odsunęli się od siebie. Komputery , telefony itp urządzenia. Człowiek lubi mała ciekawa grupę ludzi. To wymiana myśli.
W grupie,czy w związku i w niewoli samotności😈👋🤔czy, to samotnie w wolności i konteplacji😉✋co kto lubi...🌍🕊🎺🌷
Pan Tomasz powinien stać na czele KEP-u, być prymasem i w kilku jeszcze innych miejscach w tym kraju. Tymczasem jednak dobrze, że jest!!!
Witam fajny film. Napiszę moje zdanie.
Dobrze, więc tak. Z założenia (Że tak to nazwę) ludzie wcale nie są hmmm jak to nazwać niech będzie jednostkami stadnymi tzn. Że owszem Mogą, ale nie muszą "żyć w stadzie", czyli mieć tzw. towarzystwa. Ale pomijając już nawet to bo nie o to w sumie w tym najbardziej chodzi to uważam, że po prostu możemy być szczęśliwi gdy jesteśmy sami i inne osoby traktujemy jak dodatek do naszego życia (o tym wspomnę jeszcze później żeby mnie Pan źle nie zrozumiał). Najczęściej winą za takie myślenie, czyli za złe znoszenie samotności można winić m.in. media. Na każdym kroku jesteśmy bombardowani zdjęciami szczęśliwych par, fajnych paczek przyjaciół itp. I człowiek przez coś takiego uważa, że samotność jest zła, ma to tak jakby zaprogramowane, nie mówiąc już o tym jak bardzo często na Ciebie wtedy wszyscy albo większość patrzy mówiąc teksty w stylu: haha nie ma przyjaciół, haha nikt jej/go nie chce. Do tego otuchy wcale nie dodają nasze kochane babcie ciągle upominające się o wnuki i czekające na białą suknię. Więc jesteśmy tak zaprogramowani i do tego dążymy. Jednak nikt nie pomyśli, że istnieje coś takiego jak samotność z wyboru bo może nie każdy chce zwieńczyć swoje życie ślubem albo nie zależy mu za specjalnie na paczce przyjaciół. Często wtedy ludzie wchodzą w związki z byle kim byle tylko mieć chłopaka albo dziewczynę i nawet nie chodzi o innych ludzi, oni po prostu bardzo często myślą, że muszą z kimś być bo inaczej są samotni i źle się z tym czują bo są tak zaprogramowani co jest dla mnie wielką głupotą. Teraz apropo tego całego dodatku do życia do którego miałam wrócić. Nie chodzi mi o to że masz nie gadać z nikim ( Ale jeśli nie chcesz z nikim gadać to owszem rób to) tylko o to żebyś nie uzależniał swojego szczęścia od innych osób, od tego czy z kimś będziesz czy Nie, od tego czy się z kimś przyjaźnisz czy nie. Ale pokażę to też na takich 3 przykładach i pokażę dokładniej o co mi chodzi.
1 przykład:
Ania jest smutna bo nie ma chłopaka. Wszystkie jej koleżanki mają A ona nie ma. Więc poznaje takiego Piotrka i wchodzi z nim w związek. - To jest desperacja i szukanie kogoś na siłę i uzależnienie się od drugiej osoby której w dodatku czasami i często nawet nie kochamy.
2 przykład:
Ania spotyka się z Pawłem. Po czasie go pokochała. Jednak każdą chwilę chce spędzać z nim. - To jest już zdrowsza sytuacja, ale dalej jest to jakieś uzależnienie od drugiej osoby.
3 przykład:
Ania spotyka się z Kacprem bardzo go kocha i szanuje, ale szanuje również swój własny czas i nie musi każdej wolnej chwili spędzać z Kacprem. - To jest zdrowa sytuacja.
4 przykład:
Ania spotyka się z Markiem nigdy go nie kochała i nie kocha ale nie chce być sama bo uważa że to jest złe. - To już jest desperacja do kwadratu.
Teraz tak. Bo do czego dążę. Naszą Ania z 3 przykładu kat na prawdę może to kochać nawet bardziej lub równo z tą z 2 przykładu ale mimo to nie musi spędzać z nim każdej chwili (I tak to jest możliwe). Więc kończąc moją wypowiedź uważam że możemy być szczęśliwi sami że sobą i że ta cała "samotność" jest dobra A czasami nawet jest nam potrzebna i tyle.
Fajny film :)
Pozdrawiam :)
I właśnie to co Pan też mówił że fajnie jest jak ci inni ludzie wnoszą coś do naszego życia i może nawet trochę kształtować nas samych A nie zapychać "dziurę samotności" i "wypełniać pustkę". A z drugiej strony ciekawi mnie pewien fakt. Skoro samotność jest całkiem normalna (przynajmniej moim zdaniem) to dlaczego tyłu ludzi nie może sobie z nią poradzić? Czy nie powinno być tak że jeżeli coś jest normalne to nie powinno nam sprawiać problemu? I tu pojawia się problem. A może rzeczywiście to całe zaprogramowanie nas może mieć na nas aż tak duży wpływ.... chociaż uważam że to też zależy od tego jak traktujemy siebie i może dlatego jedt dla nas ciężka. Czyli po pierwsze czy kochamy siebie a tylko wtedy jesteśmy w stanie przetrwać sami ze sobą 24/7 i nie jesteśmy samotni i po 2 czy uważamy samych siebie za tzw. Komplet a nie że czegoś nam brakuje np. Innych ludzi. Czyli chyba jednak zaczynam rozumieć dlaczego ludzie mają problem z samotnością nawet jeśli jest normalna. Bo przynajmniej dla mnie jest normalna.
samotność jest najgorsza mam 19 lat i nie miałem nigdy żadnych kontaktów żadnych przyjaźni , wspomnień czy znajomości nie umiem kompletnie się zachować wśród ludzi , samotność jest największym bólem nie mieć do kogo się odezwać czy też przytulić czy też pograć z kimś jest najgorszą z możliwych rzeczy patrzeć jak w szkole idą w grupach i gadają śmieją się uśmiechają , patrzeć na ulicy na grupy czy też jak wstawiają zdj na fb z imprez czy opowiadają o imprezach o przypałach itd a ja nie mam tematu czy też nie mam co opowiadać bo życie to jest u mnie dom szkoła dom szkoła dom szkoła ..... nie ma żadnych zalet samotność nie ma to żadnych zachęt by żyć czy rozwijać coś nie mam chęci by grać na intrumencie bo nie mam dla kogo tego robić i się muszę zmuszać by robić cokolwiek
To, że dziś jesteś trochę wyobcowany, nie oznacza że zawsze tak będzie. Kiedy byłam w twoim wieku byłam dość introwertyczna. Zmieniła mnie pierwsza praca, bardzo wymagająca, która zmuszała mnie do nieustannych kontaktów z innymi. Dziś jestem bardziej wygadana - czasami jest w tym trochę gry, bo nie w każdej sytuacji czuję się komfortowo, ale tak to już jest. Musisz zacisnąć zęby i iść do przodu. Pewności siebie można się nauczyć, tylko trzeba zrobić pierwszy krok i wyjść do ludzi. Oni naprawdę nie gryzą.
@@justyna2033 tak tak od jakiś 3 lat udaję mi się powoli zmienić :p
Obejrzałem kilka filmów ale one nic nie wnoszą. To tylko taka bardzo ogólna teoria.
DOBRE STRONY SAMOTNOŚCI
Samotność nie jest smutno-szara,
lecz wiele może mieć odcieni,
bo w zgiełku życia daje sporo
wolności, czasu i przestrzeni.
Panie to juz prawdziwy problem, no wlasnie dlaczego?.
Potrzebujemy bratniej duszy .
Ja jestem czasem samotna, ale mi to nie przeszkadza zbytnio (mogę poczytać książki, posłuchać mojej kochanej muzyki, albo wyciszyć, pomyśleć), ale lubię też spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi.
A co w przypadku kiedy po prostu nie potrafi sie budowac relacji z innymi ludzmi? Wtedy chyba czlowiek czuje sie po prostu skazany na samotnosc.
W takim przypadku trzeba się tego nauczyć. Przecież to też umiejętność. Jeśli tylko się chce, to wszystkiego da się nauczyć.
Jak nie potrafisz budować ? Każdy człowiek potrafi budować relacje my mamy to w sobie naturalne instyknty.
Życie może się zmienić i również nasze relacje z ludźmi, wystarczy czasami zmienić szkole,pracę, otoczenie albo gdzieś wyjechać. Kiedyś pojechałam do innego miasta w pewnym celu na kilka dni i poznałam cudownych ludzi,wszyscy polubiliśmy się bardzo szybko,mieliśmy podobne poglądy na różne tematy. Gdy wróciłam do domu to musiałam również wrócić do ludzi z którymi nie czułam się tak dobrze jak z tamtymi...
Po prostu nie z każdym da się zbudować super relacje, miałam dużo koleżanek ale np tylko przy jednej czułam się naprawdę super i wyluzowana,nie musialysmy sztucznie siedzieć i czuć się nieswojo
Kolejny raz Ci piszę, Stephen Covey
Pozdrawiam, fajny odcinek
Racja,nie wiem co ja z tym Robertem;]
@@CzowiekAbsurdalny Mam dwie książki Covey'a, więc dobrze się orientuję. Spojrzałam jeszcze w internecie na drugie imię autora i to też nie Robert ;)
Ja mam już dosyć i nie wiem jak sobie radzić . Dlaczego taka piękna i wartościowa relacja jak przyjaźń tak się zdewaluowała,? Ludzie się pozamykali w bańkach że swoimi partnerami czy rodzinami. Czy od razu trzeba mieć partnera ,aby nie czuć się samotnym?
pomimo posiadania partnera, ktory jest moim przyjacielem, czuje sie samotnie. brak mi relacji. tak - tez zauwazylam, ze ludzie nie chca inwestowac w przyjazn i nowe znajomosci, maja juz swoich starych znajomych i nowym nie daja szans, a wiele mlodych rodzin chyba nie ogarnia, bo najczesciej sie od nich slyszy, ze czasu nie maja. troche dziene, bo jak sie chce, to czas sie znajdzie, mowie to z perspektywy mamy dwojki dzieci. ludziom poprostu sie nie chce…. sa leniwi, egoistyczni, niezorganizowani. a do tanga trzeba dwojga - wiec nie da rady zbudowac relacji, gdy tylko jedna strona sie stara :/
@@justynata8490 Niestety musze sie z tym wszystkim zgodzic. Poza tym media spolecznosciowe powoduja , ze ludziom juz sie nie chce zwyczajnie spotkac na kawe . Ale czy one maja nam zastapic normalne interakcje? rozmowe na zywo? Sytuacja pandemi wyraznie nam nauocznila, ze jednak nie jestesmy w stanie oszukac ludzkiej natury i potrzeby bliskosci. Mlodzi juz sami sie pogubili w nowoczesnym stylu zycia. Bo dawniej byly domy trzypokoleniowe i sie wszyscy nawzajem wspierali .Juz sie mowi o wypaleniu rodzicielskim.
@@justynata8490 Zarowno nie dbanie o stare znajomosci, jak rowniez nieotwieranie sie na nowe nie sa pozytywnymi postawami. Duzo sie ostatnio trabi o toksykach i zeby ucinac kontakt, jesli sie nie jest usatysfakcjonowanym . A moze warto dac jednak szanse ? Teraz Internet otworzyl takie mozliwosci, ze ludzie skacza od jednej relacji do drugiej . Taka samotnosc z partnerem nie jest dobrym objawem. Moze warto zdobyc sie na otwartosc i z nim o tym porozmawiac ?
@@anitach5901 mam wrazenie, ze wielu ludziom takie powierzchowne kontakty przez social media wystarczaja. ja zlikwidowalam fb, bo nie mam potrzeby pokazywania zycia prywatnego, tego „jaka jestem fajna” ;), a zarazem nie chce kontaktow na takim poziomie. jesli ktos chce wiedziec co u mnie slychac, to niech nie oglada zdjec, tylko napisze, albo zadzwoni, a najlepiej sie spotka, tez preferuje kontakt face to face. Jesli chodzi o partnera, to nie uwazam, ze problem wynika z jego postawy, badz niedopasowania, ogolnie z jego strony; ma prawo byc inny, bardziej zajety i nie potrzebuje kontaktow spolecznych tak jak ja, od kiedy sie znamy wszyscy znajomi jakich mielismy badz mamy zostali zapoznani z mojej inicjatywy, maz „nie wniosl” zadnych znajomosci. Od 10 lat mieszkamy w jego ojczyznie, w jego rodzinnym miescie, w poblizu jego rodziny, z ktora nie spedzamy wspolnego czasu, nie ma wiezi. Uprzedzajac pytanie - tak probowalam.
@@anitach5901 moje zycie spoleczne jest na tyle ograniczone, ze pandemia zbytnio go nie zmienila.wiezi rodzinne - a coz to takiego jest? 😂 tyle lat przyjezdzalam do PL, do rodziny. w koncu zazyczyli sobie pieniedzy za nocleg, pomimo, ze nigdy nie przyjezdzalam z gola reka. na wesele siostrzenicy moi rodzice nie przywiezli mojej babci z domu starcow, bo ktos musialby sie nia zajmowac :/ ja musialam za swoimi dziecmi biegac, wiec nie wzielam tego na siebie. teraz dostaje kilka tygodni przed swietami kartki swiateczne od rodzicow, wiadomosci, telerozmowy, odwiedziny, czy chec spedzenia wspolnego czasu zaniknela, ja juz nie mam do nich sily, aby wiecznie podtrzymywac jednostronnie te relacje. Siostra, tez niestety nie ma potrzeby spotkan ze mna, zawsze jest juz zaplanowane, nie wazne kiedy bym byla, nawet jak chcialam na kawe zajechac, to odmowila wybierajac dzemke.
Ja całe życie sam nigdy nie miałem dziewczyny, przyjaciół zawsze z daleka niechciany , zero od urodzenia . Chyba nie pasuje do tych czasów , wszystko robione na siłę, sami toxyczni Ludzie .Każdy tylko ocenia wyzywa nie wiedząc nic o drugim człowieku, nie polecam może wam się udało to się cieszę, niestety ja mam już bliżej do końca...
Właśnie najgorsza jest samotność w związku i teraz podczas tych tygodni jeszcze bardziej to odczułam... Wiele się teraz mówi mamy więcej czasu dla siebie poświęćmy go sobie itp u mnie tak nie ma... Mój chłopak woli go spędzić przed tel albo tv..
Paulina xx to po co to ciągniesz skoro nie jest zainteresowany Tobą ?
Mialam samotne dziecinstwo, wsrod starszych osob i paradoksalnie to nauczylo mnie byc sobia sama kompanem. Nie nudze sie sama. Mam rodzine, ale lubie miec czas tylko dla siebie samej.
Nie kupuje tego że zainteresowania pomogą przestać czuć się tak jak się czuje, bo jestem przygnębiony samotnością. Uczę się kodować, biegam, czytam. I co? Jak nie mam komu powiedzieć co naprawdę czuję? Co myślę. Kogo to obchodzi...
Ja lubię moja samotność.Moze nie na wieczność,ale póki co jest mi z nią dobrze.
Co jest najgorsze w kazdej pszyjazni albo małżeństwa (brak wyrozumienia i lekcewazenie ważności kazdej niepokojącej sytuacii)
swietny odcinek. tylko, gdy juz zdalam sobie sprawę, że jestem samotna bo nie umiem zbudować zdrowiej więzi z ludźmi, jak z powrotem zacząć przywracać umiejętność ich budowania? żeby nie był to jeden tydzień próby na siłe bycia towarzyskim i innych patologicznych w drugą stronę skłonności, a potem wycofanie sie?
Myślę że człowiekiem towarzyskim stajemy się tak jak samotnikiem. Powoli, krok po kroku. Inna rzecz, że "wracanie" do ludzi jest w pewnym obszarach zapewne trudniejsze niż odwracanie się od nich. Jedno jest pewne, to proces, wymaga czasu, codziennych decyzji i wysiłków; na pewno musisz być wobec siebie w nim bardzo cierpliwa. Na koniec warto też pewnie poszukać tych "odpowiednich" ludzi, trochę podobnych w swoim szacunku do samotności, z którymi łatwiej będzie Ci złapać nic porozumienia. Myślę, że próba zbliżenia się do wszystkich jak leci jest stratą czasu;)
Przyznam się ze z wiekiem ludzie mię drzania uciekam od nich czuje się wtedy spokojna wracam do żywych gdy jestem sama
Ja czuję się samotnie wśród ludzi
Nie, nie... Człowiek niszczeje w samotności. Zapija się, wpada w depresje, ma samobójcze myśli. Ludzie są istotami stadnymi i mają rozbudowane potrzeby związane z tym. Nie tylko przywiązania się, miłości, seksu ale i świętowania życia, celebrowania. W samotności nie ma jak te potrzeby zaspokoić. Nie zrobi tego czytając książki czy malując obrazy.
Dokładnie. Tak. Zgadzam się. Ma pani rację.
zaden czlowiek nie jest stworzony do samotnosci i rzadko jest ona swiadomym wyborem
Kłamstwo
Dlatego jest praca aby nie być samotnym : )
@@civic12 Praca czy kariera nie moze byc wszystkim. Hobby rowniez nie zastapi bliskich.
Ok cały czas jest temat " ja czuję się samotny/a, ja, ja", a może trzeba spojrzeć, że inni też czują się samotni i trzeba im poświęcić swój czas, kawałek siebie, okazać zainteresowanie.
Przydałoby mi się na przykład
@@Shredonus mi też
Mi nie
@@karolinakajda1785 To przejdźmy na fejsa, czy gdziekolwiek. Popiszemy, pośmiejemy się
@@Shredonus dawaj
Samotność jest dobra!osamotnienie jest złe! Mylicie pojęcia.
Trudno uwierzyć że ktoś woli być sam bardziej skłaniam się ku temu że został już tak zraniony że boi się zaufać po raz kolejny i stąd wybór samotności, ja odkąd pamiętam nawet jako dziecko czułam się samotna to swego rodzaju pustka w środku która towarzyszy mi od zawsze myślę że jest to też spowodowane tym że ojciec wyjechał jak miałam 4 lata i nic nie było wstanie tego wypełnić do dziś mam z tym problem boje się odrzucenia i choć bardzo chce związku niszcze moje relacje , byłam też w relacji gdzie czułam się samotna ponieważ partner nie był wstanie sprostać moim oczekiwaniom i to jest temat na terapię kolejna sprawa to myślę że osoby z depresją właśnie często czuja pustkę niezrozumienie a co za tym idzie samotność to moje spostrzeżenia dzięki za film bardzo lubię pana filmy gdyż jestem jak pan WWO i to o czym pan mówi sprawia że potrafię zatrzymać się przy temacie i głębiej go przemyśleć a to sprawia że wiele spraw rozumiem albo widzę u siebie pozdrawiam
Ja też uwielbiam Wielkie Piękno!
Jest jakieś określenie, zjawisko, które definiuje człowieka, który lubi samotność wyłącznie tą z wyboru. Ale dłuższa alienacja powoduje stres i niepokój, a komfort odnajduje się dopiero wśród ludzi? Proszę o odpowiedz. :) jakies przeciwieństwo hikikomorii?
Człowiek jest istotą społeczną z natury, został stworzony do kochania i bycia kochanym (piramida potrzeb Maslowa) stąd wybieranie samotności jako stylu życia jest czymś nienaturalnym, co moim zdaniem prowadzi nie tylko do pogrążenia siebie, ale także może w zły sposób wpływać na życie innych ludzi
Nie jestem pustelnikami , lubi się ludzi ciekawych wewnętrzne . Rozmowy które uczą wzajemnie. Trochę samotności nie szkodzi. Przyjaciół teraz nie ma . Nawet znajomych, kapitalistyczny świat. Praca , dom , rodzina i pasję .
🍓
Czuję się samotnie bo nie mam dziewczyny :P
Może znajdzie się jakaś jak polubisz być sam (inni ludzie mają taki specjalny radar i uwielbiają burzyć nam ustalony porządek w życiu ;))
ja też
a ile lat masz?
@@Eragon30971 17
@@fleskimiso ja teżxDDD
Wie ktoś, czy można jakoś na NFZ czy coś opłacać psychologa? Bo 50'cio minutowa terapia psychologa/psychiatry online jest bardzo droga, a nie wiem, czy zaczynać, bo jak to ma być jedna, dwie terapie na miesiąc, to to się mija z celem... a bardzo potrzebuję, bo długo już tak nie pociągnę. I nie nie użalam się nad sobą i nie szukam atencji, po prostu zbyt wiele już zmieniłem i nadal nic, brak mi już sił od tego upadania i wstawania z kolan
Hej☺Odwiedź te stronę jw.org, może tu znajdziesz coś, co nada sens twojemu życiu. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo sił 😊
@@bozenaolejarz6486 Żeby żerować na czyjejś depresji i braku chęci do życia... naprawdę. Akurat trafiłaś na antyteistę i to z własnego wyboru. Może jesteś naiwna i myślisz, że ogłupienie mnie mi pomoże (już wolę alkohol, chociaż jestem abstynentem). A może jesteś cwana i wykorzystujesz moją sytuację, bobwydaje Ci się, że prócz szczęścia w życiu, straciłem też szare komórki... Czy tak, czy tak, dziękuję za zaproszenie do jednej z wielu globalnych sekt, ale jestem umysłem niezależnym i ponad wszelkie bajki oraz zabobony. Potrzebuję pomocy profesjonalnego niereligijnego psychologa/psychiatry, nie zakładania różowych okularów, wstrzykiwania sobie głupoty i lekceważenia problemu. Wzajemnie życzę dużo sił i rozwagi.
Nie zgadzam się w pełni z punktem, że jeżeli człowiek ma zainteresowania to łatwiej jest mu znieść samotność. Są osoby, które muszą np działać społecznie mogą długo nie wytrzymać z tą świadomości, że będą sami.
Najgorzej według mnie jest kiedy otaczają cię ludzie a i tak czujesz się jak byś był na środku pustyni
Wszystko to prawda, tylko jak to zrobić, żeby się czuć dobrze będąc samemu? Dlaczego jednym to nie sprawia problemu, a inni kompletnie nie potrafią się odnaleźć będąc sami? 🤔
Zależy czy chodzi Ci o tą samotność= brak partnera życiowe, czy samotność=bycie odludkiem
To pierwsze 😉 nie tylko jeśli chodzi o partnera, też ogólnie o brak ludzi wokół siebie, ten fizyczny. Dla niektórych źródłem energii jest kontakt z innymi ludźmi (tak, mam na myśli ekstrawertyków 😄), a kiedy tych ludzi przez dłuższy czas brakuje, ciężko im się odnaleźć. Chciałabym zrozumieć, jak to działa, od czego to zależy, bo chyba nie tylko od introwertyzmu czy ekstrawertyzmu. No i jak się nauczyć tego, żeby być takim jakby samowystarczalnym 🤔
@@agnieszkaroda2098 Niektórzy po prostu nie czują potrzeby przebywania z innymi ludźmi. Dla większości osób jest to nie do pojęcia, ale tak jest. A jeśli ktoś nie czuje takiej potrzeby, to przecież nie będzie się na siłę zmuszał do kontaktu z innymi.
Kaczynski zostaw mnie w spokoju
Nie ,blokuje mi telefonu Kaczynski,I nie przesladuj mnie
Zawsze byłam sama i zauważyłam że zwyczajnie nie umiem być w związku
Zaobserwowałem na Twojej półce Atlas zbuntowany Ayn Rand. Można spodziewać się analizy tej książki?
Można:) Ale nie jest pierwsza na tej liście;]
Mieszkam sam od 7 lat czy to można nazwać samotnością?
Moze mam objawy depresji ponieważ nie czuje taj samotności wręcz przeciwnie dobrze mi z tym
Są ludzie którzy się czują dobrze w samotności bo wiem a zadarzaja się?
Powinniśmy rozdzielać bycie samemu od poczucia samotności :))
Człowiek który spędza w zostaję w domu 24/7 nie musi być samotny pomimo braku kontaktu z innymi ludźmi. Tak samo jak ekstremalny ekstrawertyk spędzający wśród ludzi większość wolnego czasu może być przytłoczony samotnością
Przyczyną mojej samotności jest niechęć seksu z mężczyzną Bo mnie boli jeśli gmera w moich narządach niedelikatnie. Oczywiście, każdy mówi, że będzie robił to delikatnie, ale jak co do czego, to jest masakra.
@Człowiek Absurdalny
Panie Łukaszu, a czy pan w swoim życiu ma jakiegoś kumpla?
Mam wrażenie ze słucham audycji radiowej
Film trafia w sedno 🤔
Samotność moja jest wynikem , wyjazdu do pracy zagranicę. W moim długoletnim związku czułam się samotnie do tego doszły problemy ze zdrowiem a w końcu po operacji utrata pracy. Czułam się , że jestem ciężarem dla mojego męża. On realizował swoje cele nie dbał o mnie. Nadażyła się okazja do wyjazdu do pracy, przez moją siostrę . Był wolny etat w jej miejscu pracy. Poleciałam pełna optymizmu i wiary , że się odbuduję finansowo i stanę na nogi . Praca poniżej moich kwalifikacji i do tego na starych maszynach. Przeżyłam szok , wszystko nie tak jak sobie to wyobrażałam. Problemy z językiem , problemy administracyjne i problemy rodzinne z siostrą i jej mężem. Mysiałam 3 miesiące mieszkać z nimi . Dochodziło do spięć i ogromnej kłutni po której poleciałam na przerwę świąteczną do domu. Wróciłam po 2 tygodniach ze powodu pracy , bo tylko to tu mnie trzyma . Teraz mieszkam od 1,5 roku sama nie mam tu dobrych znajomych i bliższych więži . Najgorsze w tym wszystkim jest fakt, że wszyscy oczekują , że zostanę tu do emerytury tzn. jeszcze ponad 4 lata .
Ja już jestem samotny od przeszło 3 lat i tak się kurde przyzwyczaiłem, że nie łatwo było by pozwolić komuś wejść w życie z butami... Trzeba się z tym pogodzić bez względu na to czy to z wyboru czy los tak chciał.